Trendy namingowe 2020

Na początku tego roku zostałem poproszony o podanie swojej opinii jakie trendy namingowe w 2020 roku pojawić się mogą. Swoje spostrzeżenie zebrałem jako prognoza namingowa, a ta została opublikowana przez IBRA Instytut Brandingowy. Jej pełny tekst przejrzysz na stronie tegoż instytutu.
Tutaj w tym artykule podam kilka wyjaśnień i uzupełnień, które w pierwotnym tekście nie pojawiły się. Przegapiłem, przeoczyłem, zapomniałem…. tak, to prawda. Ale i też, w międzyczasie rozhulał się COVID-19, pandemia koronawirusa, która stała się cynglem (jest też fachowy termin na pojawienie się nieoczekiwanego zjawiska – jaki? dowiesz się w dalszej części tekstu) do tego co było nieuniknione w gospodarce, do wystąpienia efektu domina, drastycznego spowolnienia gospodarczego, czego efektem staje się, niestety, ogólnoświatowy kryzys.

Trendy namingowe, trendy nazewnicze

Skąd brać wiedzę o tym co jest trendem namingowym, a co nie. Przyznam Ci się, że na początku sam zadałem sobie to pytanie. Zaraz jednak zreflektowałem się. Przecież na co dzień tworząc nazwy trzymam się określonych zasad, pilnuję czy nowa nazwa firmy wpisuje się w aktualne trendy namingowe (jeśli jest taki cel) lub odwrotnie, czy staje okoniem do tego co jest aktualnie popularne. Skoro mam za sobą prawie 200 projektów namingowych (pracuję również jako podwykonawca, jako swoisty ghost-namingowiec – uknułem sobie synonim do pojęcia ghost-writer) to coś jednak wiem, że tak nieskromnie powiem.
I tak oto powstał solidny materiał na temat moich przewidywań w świecie kreowania nazw. Jakie więc będą popularne kierunki i sposoby tworzenia nazw? Czy można zaprognozować trendy namingowe? Bo coś takiego jak trendy marketingowe, to rzecz jasna i oczywista. Każdego roku, na przełomie grudnia i stycznia następuje wysyp wszelkich prognoz marketingowych na zbliżający się rok.

Nie przedłużając, zapraszam do przejrzenia tekstu opublikowanego przez IBRA Instytut Brandingowy „Prognozy brandingowe. Naming w Polsce. Postawiłem tam sześć głównych tez. Jeśli się z nimi zgodzisz daj lajka. Jeśli masz własne spostrzeżenie, sugestię lub obiekcje proszę napisz w komentarzu. Będę wdzięczny za podzielenie się wiedzą.

  1. Nazwy o charakterze skojarzeniowym nadal będą dominowały.
  2. Otwartość na nazwy abstrakcyjne będzie uzależniona od budżetu marketingowego i konkurencyjności w danej branży.
  3. Nadal nie wykorzystuje się w szerokiej skali nazw numerycznych.
  4. Nazwy od nazwisk i nazwy eponimiczne tracą na znaczeniu.
  5. Wojna na patenty (np. Apple kontra Samsung) przenosi się do kategorii ochrony prawnej marki – wojna na znaki towarowe.
  6. Trend tworzenia krótkich, prostych, czytelnych nazw będzie nasilał się.

Aktualizacja, czyli kilka słów wyjaśnień do prognozy namingowej

Powyższa prognoza namingowa wymaga pewnej aktualizacji. W czym rzecz? Już wyjaśniam.

[1.] Widzę potencjał w kreowaniu nazw od nazwisk lub inicjałów rodowych. Obserwuję jak rośnie flota samochodów wynajmu na minuty (car sharing) pod marką Panek. Tak, to nazwa od nazwiska. Właścicielem firmy z branży rent a car jest Maciej Panek. Widzę jak świetnie mają się marki rodowe: Badura, Wojas, Inglot, Wittchen, Ziaja, Kazar (modyfikacja od Artur Kazienko) oraz Apart (bracia Rączyńscy Adam i Piotr). I wiele, wiele innych. W dobie digitalizacji, cyfryzacji, automatyzacji szukać będziemy pierwiastka ludzkiego. Poczucia wspólnoty. Świadomości, że po drugiej stronie ten produkt, tę usługę dostarcza człowiek, nie AI, nie robot, nie maszyna. Stąd moja sugestia do osób planujących strategię marki – rozważcie na serio pomysł na nazwę od nazwiska.

[2.] Jeszcze usilniej utwierdzam się w przekonaniu, że trend budowania nazw skojarzeniowych (sugestywnych, aluzyjnych) i opisowych (czyli nazwa przedstawieniowa, deskryptywna, ogólnoinformacyjna) jeszcze bardziej nasili się. To wynik kryzysu, obaw o solidność biznesu, o walkę na śmierć i życie. Nazwa sugerująca określoną działalność, korzyści, wskazująca na przewagi konkurencyjne daje pewniejszy start – rynek wie lub domyśla się jaka kategoria rynkowa, produkt/usługa, obietnica kryje się za tą marką. Ten sposób kreowania nazw wynikać będzie z czystego pragmatyzmu. Po prostu, budżety marketingowe będą chudsze niż w poprzednich latach. A z małym budżetem na promocję marka zawierająca na przykład nazwę abstrakcyjną, nazwę od nazwiska albo skrótowiec na starcie gorzej będzie radziła sobie.


>>> Więcej na temat nazw opisowych zawiera artykuł „Czy nazwa opisowa ma więcej zalet czy wad?” [kliknij]

>>> O nazwach skojarzeniowych popełniłem wpis „Pomysł na nazwę firmy: Runmageddon” [kliknij]


Pełna prognoza namingowa do której przeczytania gorąco Cię zachęcam znajduje się w artykule „Prognozy brandingowe. Naming w Polsce” (link >>>).

IBRA Instytut Brandingowy. Prognoza namingowa 2020, Konrad Gurdak Syllabuzz.pl

Teoria czarnego łabędzia

We wstępie tego artykułu zasiałem ciekawość cyngla, nieoczekiwanego zjawiska, które wywołało obecny kryzys. Jest nim rzekomo popularne ostatnio pojęcie efektu czarnego łabędzia. Teorię Czarnego Łabędzia rewelacyjnie opisuje jeden z czołowych w Polsce ekspertów w zakresie przywództwa pan Paweł Motyl choćby w swojej debiutanckiej książce „Labirynt. Sztuka podejmowania decyzji”.

Czy pojawienie się koronawirusa jest rzeczywiście metaforą czarnego łabędzia? Nassim Nicholas Taleb wprowadził teorię tego zjawiska w książce „Czarny łabędź. O skutkach nieprzewidywalnych zdarzeń” (link >>>). Według jego wniosków czarny łabędź to nieprzewidywalne zdarzenie o olbrzymim wpływie na rzeczywistość. Jako przykład podaje atak terrorystyczny na Word Trade Center z 11 września 2011 r. Taleb dostarcza wskazówkę co czeka nas w obecnej teraźniejszości: Żyjemy w świecie, w którym takich totalnych zaskoczeń, takich metaforycznych „czarnych łabędzi”, jest i będzie coraz więcej.

Moje stanowisko jest takie, że nie do końca prawdą jest, że obecny kryzys nosi znamiona czarnego łabędzia. O kryzysie światowym mówiono w 2018 roku. Coraz głośniej mówiono, że zbliża się coraz mocniej. I w 2019 r. gdy alarmowano, że kryzys jest na wyciągnięcie ręki. Ekonomiści otwarcie ostrzegali, że do jego wywołania potrzebne jest jedno silne zdarzenie, jedna iskra i jeden kraj. Tym punktem zapalnym stał się wirus SARS-CoV-2 (Covid-19), tym krajem Chiny. Efekt: wirus objął swym zasięgiem cały Świat.

Podoba mi się interpretacja czarnego łabędzia przez Pawła Motyla

Otóż „czarny łabędź” to z definicji wydarzenie, które stawia pod znakiem zapytania skuteczność dotychczasowego rozwiązania w jakiejś materii. To coś, czego się nie uwzględniliśmy w strategii, czego nie byliśmy w stanie określić w naszych scenariuszach postępowania, na co nie mamy przygotowanych narzędzi. Oznacza to, że jeśli będziemy próbowali bezkrytycznie posługiwać się dotychczasowymi rozwiązaniami, może nas to sprowadzić na manowce. Czarne łabędzie są śmiertelnie niebezpieczne dla decydentów, którzy są przekonani, że dotychczasowe metody nie zawiodą.
Paweł Motyl, o tym jak nie zabłądzić w decyzyjnym labiryncie (link >>>)

Zatem o kryzysie światowym A.D. 2020 można powiedzieć, że spełniła się teoria indyka żyjącego w błogiej nieświadomości zagrożeń (znasz li ten tekst? Indyk myślał o niedzieli, a w sobotę łeb mu ścięli). Wszyscyśmy tańczyli na Titanicu, aż trafiliśmy w górę lodową. Tą górą lodową był koronawirus. Czy to jest czarny łabędź? Otóż nie, mimo że na pozór wydaje się.

Syndrom czarnego łabędzia oznacza bardzo rzadkie zdarzenie mające dalekosiężne, istotnie negatywne konsekwencje, a jednocześnie jest trudne do wyjaśnienia (np. krach na giełdzie). Był czas i warunki do tego, aby przygotować się na pandemię koronawirusa. I dlatego pasuje tu teoria szarego nosorożca. Pojęcie szarego nosorożca oznacza groźne wydarzenie o wysoce możliwym prawdopodobieństwie, którego ryzyko wystąpienia jest często ignorowane. A to koronawirus jest tym szarym nosorożcem (nie czarnym łabędziem!), który wywrócił świat do góry nogami.

 

Dziękuję za zainteresowanie się tym artykułem. Jeśli chcesz mieć prognozę nazewniczą pod ręką, zachowaj ten link albo pobierz plik z artykułem.

Pobierz prognozę namingową opublikowaną na IBRA Instytut Brandingowy.


pobieram

 

Konrad Gurdak, Syllabuzz.pl Naming+Strategia, Strateg, marketer, doświadczony gracz w projektach rebrandingu.
Konrad Gurdak Strateg, marketer z 20-letnim doświadczeniem w zarządzaniu markami i projektach rebrandingu. Łączę wiedzę marketingu strategicznego z długofalowym spojrzeniem na komunikację marek z otoczeniem. Pojawiam się tam, gdzie tworzy się marki, wprowadza innowacyjne produkty, rozwija istniejące usługi.
kontakt@syllabuzz.pl

Polskie perełki nazewnicze. Subiektywny przegląd ciekawych nazw.

Redakcja magazynu Nowy Marketing poprosiła mnie o wskazanie najciekawszych nazw naszych rodzimych marek oraz takich, które są kompletnie nietrafione. Takie perełki nazewnicze mnożą się przed moimi oczami jak gwiazdy na niebie. Z pewnością to zasługa profilu Kozacka nazwa na Instagramie (link) i Facebooku (link). I nie tylko. Bo przecież wystarczy rozejrzeć się dookoła siebie, aby wysupłać z gąszczu, z tej masy wpychających się w nasze progi marek, wszelkiej maści marek, te perełki nazewnicze, chwytliwe, przyciągające uwagę, takie kozackie.
Poniżej tekst, który udostępniłem redakcji Nowy Marketing. Oryginalną jego zawartość polecam posmakować na docelowej stronie (link na końcu tego wpisu).

Język polski w namingu wrócił do łask

Cieszy mnie to, cieszy to całą branżę copywritingu. Barwność naszego języka, a zarazem skomplikowane reguły gramatyczne pozwalają nam kreować ciekawe, nietuzinkowe nazwy i slogany. A to również pozytywna wiadomość. Dzięki temu nasze otoczenie przybiera barwną – słowną i także wizualną – postać.
Nie ma co tu ukrywać, w copywritingu wszelkie chwyty są dozwolone. Gry słowne, podmienianie, przestawianie słów, wyrażeń frazeologicznych, wykorzystywanie pojęć kulturowych są na porządku dziennym. I bardzo dobrze. Bo po co ograniczać twórczość i wszelaką kreatywność jeśli dzięki naming’owi możemy pomóc marce wyróżnić się w tym tłumie, wskazać na jej kluczowe atrybuty, lub podciągnąć jej wartość poznawczą na wyższym poziom. Często jednak wysiłki wyzwolenia kreatywności na najwyższy poziom zostają zrównane do podstawowego kryterium „podoba mi się” lub „nie podoba mi się”. Cóż, z opiniami konsumentów (czyli z nami) nie ma za bardzo jak polemizować. My sami decydujemy co, gdzie i kiedy (markę/produkt/usługę) kupujemy. Bo są to nasze pieniądze! I mimo, że za tym czy kupię/nie kupię daną rzecz kryje się szereg racjonalnych czynników, to również zrozumiałość, wyjątkowość, bliskość marki mają istotne znaczenie.

Które nazwy uważam za perełki nazewnicze?

Podobają się zarówno polskie, rodzime „twory” językowe, jak również angielskie, zgrabnie wplecione w nasz ojczysty kod kultury. Czyli tam, gdzie widać/czuć wysiłek nad stworzeniem nazwy firmy tam od razu mocniej bije moje serce. Dlatego urzekają mnie nazwy wykorzystujące

  • ciekawą grę słów: smażalnia Szprot przez płot, blog Matura to Bzdura, restauracja Take Eat Easy, pizzeria Z pieca rodem, kawiarnia Proces kawki, solarium Lubię brąz,
  • popularne powiedzenia: wydawnictwo płytowe Chodzą Słuchy, sklep zoologiczny Psia kość, smażalnia Wsioryba, Mnie to rybka, restauracja Raz na Wozie, pub Nierówno pod sufitem, podcast Wszystko co nas kręci,
  • lub zgrabnie je modyfikujące: winiarnia Winowajcy, księgarnia Book się rodzi, foodtruck Naleśniki z bryki, smażalnia Rybaśnie, lodziarnie Jednorożek, Zimolodek, kocie SPA Pieszczotka, studio tatuażu Dziarczyńcy,
  • albo po prostu nazwy bazujące na istniejących słowach: ubezpieczenia Teraz, Hestia, piwo Harnaś, energetyk Zbój, Browar Brodacz, lodziarnia Miło mi.

Podoba mi się także umiejętne wykorzystanie angielskich zwrotów, dopasowanie ich do naszego rodzimego otoczenia (burgerownia Pogromcy Meatów, Jeść Burger, firma cleaningowa Yes Czysto). Lubię podawać przykład szkoły języka angielskiego nawiązującej do kultowego serialu „Keeping up appearances”. Szkoła ta nosi taką samą nazwę jak spolszczony tytuł serialu Co ludzie powiedzą.

Kilka ciekawych nazw, które lubię

Otóż są takie perełki nazewnicze, które naprawdę podawać jako inspirujące przykłady. Jedną z nich jest TERAZ (link) czyli ubezpieczenia na czas od teraz. O tak, to naprawdę celny namingowy strzał. W samo sedno! Nazwa wskazująca, że teraz, w danej chwili można ubezpieczyć się na określony czas. Mocne wejście marki Teraz, tuż przed wakacjami, wzmacniał refren przeboju Agnieszki Chylińskiej „Teraz już wiem”.

Teraz ubezpieczenia od Aviva - kozacka nazwa,

Źródło: AntyWeb [link]

Moim zdaniem jednoznaczność, idealne odwzorowanie istoty tej usługi z obszaru ubezpieczeń tworzą silną, kozacką nazwę. Żeby nie być gołosłownym wykorzystam terminologię Laury Ries, która szerzy ciekawą koncepcję wizualnego młotka i werbalnego gwoździa. Tutaj gwoździem jest pozycjonowanie marki jako możliwości ubezpieczenia się w dowolnym momencie (teraz, w danej chwili) na wybrany czas i/lub za określoną kwotę. Natomiast młotkiem jest spuentowanie tego pozycjonowania (gwoździa) właśnie w nazwie, która wiernie przekazuje ideę usługi teraz, tyle ile chcesz i tyle ile masz hajsu.

>>> „Wizualny młotek. Jak wbić do głowy przekaz marki dzięki emocjonalnej sile obrazu”, Laura Ries (link)

Oprócz plusów widzę również minusy tej dosłownie opisowej nazwy. Wyraz ‘teraz’ jest słowem rodzajowym, czyli powszechnie używanym w mowie potocznej. Komunikacja ‘call-to-action’ lubi to słowo. Często słyszymy w reklamach tego typu powiedzenia: Od teraz możesz…… Teraz dostaniesz….. Teraz masz szansę….. Oznacza to, że nazwa marki z powszechnym wyrażeniem raz, że nie przyciąga szczególnej uwagi, dwa wymaga ciągłego przypominania się. Na nazwę rodzajową stać firmy posiadające duże budżety promocyjne lub dysponujące wyjątkową, unikalną usługę lub produkt posiadające potencjał do szybkiej ekspansji (np. hulajnogi Lime, taxi Bold, zamawianie jedzenia Bolt). Właściciela marki Teraz – firmę Aviva – stać raczej na masową komunikację. Czy podoła temu wyzwaniu? Przekonamy się w kolejnych miesiącach.

Druga perełka nazewnicza, która za mną chodzi to  OTOMOTO.

Otomoto - bohater w serii polskie perełki nazewnizce. Prawdziwie kozacka nazwa, namingowy majstersztyk.

Banał – powie ktoś bez zastanowienia –  Taka oczywista, bez polotu, bez finezji.
Niby ma rację. Niby.
Zacznę od tego, że otomoto jest to palindrom – lustrzane słowo, wyraz pisany i czytany identycznie z lewej i prawej strony Wbrew pozorom palindromów znajdziesz bez liku: kajak, sedes, level, radar, potop, a z markowych palindromów znajdziesz i takie przykłady jak: Aviva, Civic (Honda), proszek OMO, zespół Abba, magazyn Elle, cuksy M&M’s, aplikacja Wolf Flow, głośniki Sonos.


>>> Więcej o palindromie napisałem w artykule Alfabet namingowca. B G I P U

Silną stroną otomoto stanowi zaimek wskazujący ‘oto’. Stanowi on wspólny element scalający grupę marek: otomoto, otodom. Posiadanie słownego spajającego elementu jest sporym atutem dla marketera. Pozwala wzmacniać nowo powstające marki siłą istniejących. Kto wie, może w przyszłości doczekamy się odsłony trzeciego serwisu usługowego rozpoczynającego się właśnie od morfemu ‘oto’.

Oto i trzeci przykład. Odnosi się tym razem do kategorii kilkuwyrazowych określeń. Nikt nie zabrania tworzenia długich nazw. Są nawet wskazania, że warto tę drogę wybrać. Ich użyteczność widać chociażby u tych dwóch marek odzieżowych: Kids on the moon oraz Pan tu nie stał. Obie bądź co bądź niosą określone przesłanie. Pierwsza jest dla dzieci i rodziców oderwanych od ziemi…. stworzona podczas pełni Księżyca (Nie wierzysz? Poznaj Manifest marki). Druga przedstawia w cudzysłowiu paradoksy PRL-u w naprawdę dobrym guście, nawiązania do poprzedniego ustroju widać w hasłach i sloganach oferowanych na ubraniach i akcesoriach.


>>> Ciekawe marki modowe opisałem w Nazwa dla marki modowej. Inspiracje w cieniu gwiazd

W odmiennej tonacji wygląda nazwa polskiej marki odzieżowej NAGO. Podoba mi się ponieważ jest transparentna do bólu. Dlaczego nagość zagościła w tej nazwie? Odpowiedź odnajdziesz w manifeście marki, w przesłaniu, że nagie, kobiece ciało może być otulone w ubrania z organicznej bawełny, wykonanych z ekologicznych, certyfikowanych materiałów bezpiecznych dla skóry i środowiska. Można prowadzić biznes z troską o kobiece ciało, troszcząc się o środowisko naturalne, dbając o to, aby zostawiać jak najmniejszy ślad po sobie na naszej wspólnej planecie.
To dlatego podoba mi się nazwa Nago – za odpowiedzialne podejście do środowiska naturalnego, za nazwanie rzeczy po imieniu. Moim zdaniem nazwa w 100% oddaje filozofię działania firmy. A co jeszcze ciekawe, taki krótki, bo zaledwie czteroliterowy twór słowny nie stawia ograniczeń w tym, aby działać na rynkach zagranicznych.

Perełki nazewnicze po polsku czy obcojęzycznie?

I to jest właśnie plus dobrze dobranej nazwy, takiej która będąc  polskim określeniem przyjmuje postać nazwy międzynarodowej. Z tego tytułu benefity czerpie z całą pewnością marka kosmetyków naturalnych Vianek. Jakież to piękne słowo. Splecione kwiaty polne, liście, gałązki, na łąkach, polach, jeziorach, w lasach…, wiosna, lato, jesień i… zima, czysta natura, dziewicze naturalne piękno…, taka tradycyjna, folkowa Polska właśnie. Ten kolaż przyjemnych myśli od razu przywołuje na myśl naturalne produkty, naturalne kosmetyki. Wystarczyła podmiana jednej litery – W  na V –  i mamy aurę marki nowoczesnej. Właśnie nie takiej przaśnej, tradycyjnej, zacofanej, a będącej na czasie, dostarczającej produkty dla świadomych i wymagających konsumentek. Jedna litera, a tyle zmienia. Zdejmuje fonetyczną barierę dla zagranicznego konsumenta. To mi się podoba!

Vianek polska marka kosmetyków, bohater w serii polskie perełki nazewnizce. Prawdziwie kozacka nazwa.

No i wywołałem wilka z lasu. Od razu nasuwa się pytanie, kiedy wypada/można używać polskojęzycznej nazwy, kiedy ma znaczenie polskojęzyczny rodowód lub odwrotnie, w których branżach wskazana jest nazwa firmy o-nie-polskim brzmieniu? Trudno podać jednoznaczną odpowiedź. Między innymi dlatego, że strategia namingowa uwarunkowana jest poziomem świadomości (edukacji) grupy docelowej. Świadoma grupa konsumentów przyjmie wszelaki miks słów i określeń, a najbardziej „kupi” nazwy stanowiące ciekawą grę słów, zawierających w sobie ukryte przesłanie, swoiste namingowe majstersztyki, perełki nazewnicze, przemówią do nich zdecydowanie. Z reguły to tak zwana grupa o dochodach powyżej przeciętnej, zamieszkująca miasta 100 tys.+, z wyższym wykształceniem. Grupa o mniejszej sile nabywczej z pewnością potrzebuje nazw prostych, nieskomplikowanych, nie tworzących dystansu między nią a marką.

Dla przykładu pierwsza z brzegu kategoria: restauracje wegetariańskie. Namingowe wyzwanie, prawda? W tej kategorii rynkowej widać przeróżny misz-masz polskich lub angielskich określeń. Oto przykłady jak wyglądać może nazwa dla restauracji wegetariańskiej: Green Way, Bio Way, Veganic, Leonardo Verde, Wegemania, Salad Story, Falla, Ka Udon, VegeToTu, Vegan Heaven, Avokado, REburger, Dobra Karma, Wegeguru, czyli namingowe nic a nic. Ciekawej wyglądają rodzime określenia typu Wypas, Glonojad, Krowarzywa, Miąższ, Faloviec, Zdrowy Skład, Warzywiarnia, Hurry Curry, Pietruszkowe Pole, Kartofelnik Przemiana, a szczególnie te z humorem w tle: Turlaj Klopsa, Chwast Food, Zjadliwości, W te pędy, Gruszki Na Wierzbie, Best Seler,

>>> Dla treningu polecam poszperać po bazie w VegeMapa (link)

Fajne są te wege-nazwy, nieprawdaż? Pokazują jak kreatywnie można kształtować nazwę restauracji dla wymagającej „publiczności”. Jaką jednak strategię wybrać, gdy marka adresowana jest do szerokiej grupy, czyli do mass marketu? W tym wypadku najczęściej rozważa się nazwę skojarzeniową o uniwersalnym przekazie albo nazwę abstrakcyjną (neologizm). Taką jest właśnie BLIK. Czy można uznać go za neologizm? I tak i nie. Jeśli spojrzysz na usługę mobilnych płatności pod kątem pojęć związanych z płatnościami, czyli: blisko, click, link, natychmiast, w mig –  „czujesz” że płatność przez telefon jest taka właśnie blikowa. Prawda? Świetna, kozacka nazwa. Krótka i konkretna. Nasza polska, a zarazem elastyczna, którą można poddawać deklinacji (Blik, Blika, Blikiem), jak również „doklejać” (np. Blikomaniacy).

Ważne, aby nazwa marki dobrze odmieniała się

Podobną elastycznością cechuje się druga udana nazwa. Jest nią Traficar. Traficar spija śmietankę pierwszeństwa, bierze premię za stworzenie w Polsce kategorii carsharingu. A ponieważ nazwa jest prosta, czytelna, nieprzekombinowana i stricte kojarzy się z motoryzacją w mieście to też bardzo ładnie wślizgnęła się do języka potocznego Przyjadę trafikarem, Pożyczę trafikara, Tu stoi trafikar. Czy Trafikar stanie się, podobnie jak Paczkomaty, synonimem kategorii wynajmu samochód na minuty? Czuję, że tak. Jest wielce prawdopodobne.


>>> Na temat Traficara poświęciłem cały artykuł Nazwa Traficar synonimem pojęcia 'auto na minuty’

Wracam do pytania o sens wykorzystywania nazw obcojęzycznych w naszym codziennym życiu. Na początku tego artykułu wspomniałem o renesansie mowy ojczystej w namingu. I to jest prawda! Nadal jednak angielskie zwroty i wyrażenia mają się w naszym rodzimym rynku świetnie. I to jest również dobra wiadomość. Jednak to o czym należy pamiętać to fakt, aby dobierać proste, czytelne, nieskomplikowane słowa. Czyli zamiast beautiful lepiej przyjmie się pretty, zamiast real estate lepiej użyć property, a jeszcze lepiej house. Zmierzam do tego, żeby wykorzystywać podstawowy zasób słów obcojęzycznych. Po to, aby osoba z przeciętną znajomością języka angielskiego przeczytała, zrozumiała, zapamiętała nazwę o obcym dla niej brzmieniu. Ba, nawet dzieci! Bo jeśli udostępnia się dla szerokiego ogółu, w tym przede wszystkim dzieciom, park rozrywki można nazwać go w języku polskim albo obco, byle by zrozumiale.
Warszawski park trampolin AIRO świetnie oddaje istotę skakania na trampolinach, wzbijania się w górę, łapania oddechu. To samo, choć bardziej dosadniej przekazuje trójmiejski park trampolin – Jump City. Skacz, walcz z grawitacją, wyskocz od szarej rzeczywistości zawarte w jednym kluczowym wyrazie ‘jump’ tworzą prostą, czytelną nazwę, które w zestawieniu z drugim wyrazem ‘city’ tworzą chwytliwą nazwę.


Redakcyjna wersja artykułu dostępna jest tutaj:
Nowy Marketing „Polskie perełki i antyperełki nazewnicze. Cz.2” (link)


Jest wiele, wiele innych ciekawych nazw, o których naprawdę chciałbym napisać. Są to między innymi: Mevo, Plush, Vitay, Yanosik, Pyszne.pl, Zdrowo zakręcone, Lancerto, P.R.O.S.T.O., Ekskluzywny Menel, X-Kom, Runmageddon, SeeBloggers, Matura to bzdura, Wszystko co nas kręci, Słucham Gadam, Niekryty Krytyk, Chujowa Pani Domu, Browar Brodacz i HopLala, Chodzą Słuchy Records, Męskie Granie, Zero Bullshit Management, Synerise i tak dalej. To dla mnie ciekawe perełki nazewnicze. Dla nich wszystkich zabrakłoby miejsca w tym artykule. Lecz mam na to dobrą radę. Przejrzyj proszę mój blog. Praktycznie w każdym wpisie przedstawiam ciekawe przypadki, dobrych, kozackich nazw.

A jeśli poszukujesz więcej inspiracji zapraszam Cię na profil Kozacka Nazwa na Instagramie (link) i Facebooku (link).
Do zobaczenia.

 

Konrad Gurdak, Syllabuzz.pl Naming+Strategia, Strateg, marketer, doświadczony gracz w projektach rebrandingu.
Konrad Gurdak Strateg, marketer z 19-letnim doświadczeniem w zarządzaniu markami i projektach rebrandingu. Łączę wiedzę marketingu strategicznego z długofalowym spojrzeniem na komunikację marek z otoczeniem. Pojawiam się tam, gdzie tworzy się marki, wprowadza innowacyjne produkty, rozwija istniejące usługi.
kontakt@syllabuzz.pl

 

Nazwa skojarzeniowa – czy warto ją mieć?

Nazwa skojarzeniowa jest jednym z trzech najczęściej pojawiających się rodzajów nazw, obok nazw opisowych i abstrakcyjnych. Gdziekolwiek rozejrzysz się, ujrzysz wiele dobrych, przyciągających uwagę nazw marek. Właśnie te marki z chwytliwą, kozacką nazwą mają przewagę na starcie, ponieważ klienci łatwo je zapamiętują i przypominają sobie w momencie zakupu. Jak powstają takie dobre nazwy? Zapraszam za kulisy.

Ubierz markę w symbole

Nocny marek czy poranny ptaszek. Jakim typem człowieka określiłbyś się używając to uproszczone kryterium osobowościowe? Jak sądzisz, czy wśród osób zajmujących się dziennikarstwem i szeroko pojętym obszarem wydawniczym większość stanowią nocne marki, przysłowiowe sowy?
W powszechnej świadomości funkcjonuje wizerunek dziennikarza spędzającego dzień w redakcji, „piszącego” teksty nocami, byle zdążyć przed terminem. Wspomnieć jeszcze wypada o ukutym stereotypie dziennikarz dokańczającego „rękopis”, kolejne dzieło życia, do białego rana. Typowe sowy, nie ma co ukrywać.

Symbolika sowy jest bezpieczna w budowaniu nazwy, konceptu marki, komunikacji marketingowej. To silnie zakorzeniony wielokulturowy stereotyp stróża nocnego i przeciwieństwo śpiocha. To również symbol wiedzy, który dostarcza gotową rozpoznawalną ideę pod koncept marki. Sowa doskonale sprawdza się w obszarze dzielenia się wiedzą (wydawnictwa, edukacja) oraz rynku ochrony mienia.
Można pomstować na proste, schematyczne wykorzystywanie uczonej sowy, szczególnie w postaci graficznej (klasyczny obraz sowy w okularach, nieprawdaż?) Lecz po co tracić czas. Milej jest doceniać kreatywne rozwiązania z jej udziałem. A takim jest koncepcja marki Prowly. Podoba mi się ta nazwa skojarzeniowa. Mimo, że nad nią nie pracowałem, przeanalizowałem i skonsultowałem okoliczności jej powstania z Joanną Drabent, współzałożycielką i CEO.

Dlaczego ta nazwa skojarzeniowa urzekła mnie swą urodą?

Po pierwsze produkt. Pod tą marką kryje się usługa dostępu do platformy wirtualnego biura prasowego, biura prasowego nowej generacji, które ułatwia życie PR-owcom, w szczególności kontakty z dziennikarzami.

Po drugie silna symbolika i skojarzenia branżowe, sprytnie przemycone. Nazwa Prowly to zlepek słów ‘public relations’ (PR) oraz ‘owl’ (ang. sowa). Dodatkowo, słowo ‘prowl’ w języku angielskim oznacza ‘skradać się, grasować, polować’.

I po trzecia konsekwentna komunikacja marki wykorzystująca brand hero, którym oczywiście jest postać sowy i jej wariacje np. firmowa akcja promocyjna TakSówka.

Od czego zacząć? Zacznij do wybrania kierunku nazewniczego

Prowly jest polskim startupem coraz śmielej rozpychającym się po zagranicznych rynkach, a nazwa jest naprawdę, naprawdę udaną koncepcją wywodzącą się z gatunku nazw skojarzeniowych. Ten typ tak ma. Nazwa skojarzeniowa zwana także nazwą sugestywną jest łatwa do wykreowania, gdyż zawiera w sobie słowo lub fragment słowa wskazujący na jakiś charakterystyczny element marki. Jej zaletą są niczym nieograniczone obszary w poszukiwaniu odpowiednich słów, zwrotów, formalnych i nieformalnych. Tyle i aż tyle.

Wykorzystując cząstki wyrazowe w tworzeniu nazwy skojarzeniowej można odnosić się więc do cech racjonalnych, do branży, do jednej lub kilku cech użytkowych, do wyglądu, smaku, rozmiaru, zapachu. Można również odnosić się do emocji, do głównej (głównych) wartości marki, do doświadczeń z jej użytkowania albo do grupy docelowej, wieku, płci, zachowań, upodobań, itd.
Spójrz i oceń jakie wrażenia, emocje, skojarzenia wywołują u Ciebie poniższe nazwy skojarzeniowe AirHelp, BlaBlaCar, Blinkee, Bracia Sadownicy, Efekta, Evenea, Fotojoker, Intercity, Interia, Jan Niezbędny, Marwit, Migam, Monitori, Mr Vintage, Orlen, Plush, Pyszne.pl, Runmageddon, SkyCash, Sotrender, Tom Gruz, Traficar, Venezia, Verva, Wikipedia, Yanosik i wiele, wiele innych.

Wspomagaj się słowem i obrazem, wprowadź zagadkę, wykorzystuj skojarzenia

W kreowaniu nazw opisowej nie ma ograniczeń. Masz przed sobą niczym nieograniczony potencjał do budowania właściwych asocjacji znaczeniowych. Jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia i… kwestie prawne. O tym aspekcie zarządzania marką również, koniecznie należy pamiętać (Pamiętaj, aby Twój jakikolwiek pomysł werbalizacji marki wypada sprawdzić w urzędzie patentowym pod kątem kolizyjności z innymi znakami towarowymi!)

Zapytałem Joannę Drabent współzałożycielkę Prowly.com o historię tworzenia tej nazwy. Okazało się, że w założeniach, nazwa miała wyraźnie kojarzyć się z public relations, czyli branżą docelową klientów. „Szukaliśmy też symbolu, który odda to, czym tak naprawdę miała być nasza aplikacja: źródłem wiedzy i edukacji na temat codziennych aktywności użytkowników. Z tymi cechami bardzo często jest właśnie kojarzona sowa.

Lepimy słowa – łączymy skojarzenia w nazwę

Skoro jest wybrany symbol można „lepić” słowa. Jest tu słowo sowa, angielskie „owl” i łacińskie „noctua”. Zadaniem jest stworzenie nazwy uniwersalnej językowo, czyli anglojęzycznej. Drugi warunek: usługa dedykowana jest branży „public relations”. Łącząc je wzajemnie powstało „Prowl”. Ciekawe, prawda? Na dodatek „prowl” znaczy „skradać się, grasować, polować”, zwiększa więc dynamikę nazwy. Sowy są doskonałymi myśliwymi, choć wcale na takie nie wyglądają.

Skoro mowa jest o polskim startupie z globalnymi aspiracjami, przydałby się tu przyrostek „startupowy”. Prowly startowało w 2013 r. W tamtym czasie największą popularnością cieszyły się przyrostki typu „-io”, „-ity”, „-ito”, „-ify”, a także „-ly” choćby użyte przez m.in. Musically, Taxly, Cleverly, Positionly, Visually. Ciekawy przyrostek dodaje nazwie kolejną warstwę znaczeniową i kończy ją w mile brzmiący dla ucha sposób. Razem mamy: „Prowly”, czyli start-upową, mądrą sówkę dla PR-owców.

Poznaj swoją branżę i konkurencję

„Sówka ma swoich fanów zarówno pośród klientów, jak i osób obserwujących nasze działania. Zdarza się, że osoby, które mają z nami kontakt po raz pierwszy, chwalą nas za trafne połączenie tych dwóch słów, a o nas samych mówią „sówki” i bardzo nam się to podoba” wyjaśnia Joanna Drabent. Zwraca uwagę jeszcze jeden szczegół charakteryzujący tę skojarzeniową nazwę. Stworzenie dobrej nazwy to pierwsza część sukcesu. Pozostaje drugie zadanie: kreatywne pomysły na wykorzystanie symboli ujętych w nazwie.
Prowly.com w momencie premiery wykorzystywało sówkę w komunikacji jako element graficzny i copywriterski: ilustracje wykorzystywały logotyp Prowly z sową, w akcjach promocyjnych pojawiało się słowo „sówka” jak np. w akcji TakSówka. W połączeniu z wieloznaczeniową nazwą ułatwiło to marce poruszanie się na rynku, budowanie świadomości, kreowanie pozytywnych skojarzeń. Dzięki temu sówka szybko zdobyła sympatię branży.

Działaj, zdobywaj, wygrywaj

Pozytywna reakcja rynku daje wyraźny sygnał, że nazwa skojarzeniowa spełniła swoje zadanie. Dzięki połączeniu sprytnej nazwy, klarownego logo i innych elementów wizualnych, nazwa Prowly została zauważona i zaakceptowana. Zawarty mix komunikacyjny – zawadiacki język wespół z poważną sową – z pewnością ułatwia marce poruszanie się na rynku, budowanie świadomości, kreowanie pozytywnych wartości. To niewątpliwy sukces biznesowy, o którym marzy wiele polskich start-upów.

Namingowe ścieżki w magazynie Marketing w praktyce

Nazwa skojarzeniowa – czy warto ją mieć? Marketing w Praktyce, Konrad Gurdak

Pochwalę się. W numerze 6 (2018) miesięcznika Marketing w Praktyce ukazał się mój pierwszy artykuł z cyklu Namingowe ścieżki. To moja autorska rubryka. Co miesiąc opisuję jeden typ nazwy wraz z przykładami polskich marek. W tym właśnie numerze na stronie 28 pojawił się artykuł „Prowly. Sówki rządzą!” Tekst, który tu na blogu przeczytałeś/przeczytałaś jest materiałem bazowym, który po redakcyjnej korekcie pojawił się w czerwcowym wydaniu MwP. Po oryginał zatem sięgnij do materiału drukowanego, lub poproś redakcję Marketingu w Praktyce.

 

Syllabuzz to ja! To moje zawodowe „dziecko” do którego dorastałem przez bardzo długi czas. To coś co jest odzwierciedleniem mojej osobowości, ambicji, zdobytego doświadczenia zawodowego a także niechęci do marnowania czasu prywatnego na telewizję czy filmy na youtubie.
Konrad Gurdak Strateg, marketer z 18-letnim doświadczeniem w zarządzaniu markami i projektach rebrandingu. Łączę wiedzę marketingu strategicznego z długofalowym spojrzeniem na komunikację marek z otoczeniem. Pojawiam się tam, gdzie tworzy się marki, wprowadza innowacyjne produkty, rozwija istniejące usługi.
kontakt@syllabuzz.pl

Alfabet namingowca. J S Q V

Czwarta część Alfabetu namingowca. Prezentuję w nim pojęcia: Jaka jest cena za nazwę, nazwa skojarzeniowa, litera Q w nazwie, v jak vocabulary.
Półmetek mamy za sobą. Zostały jeszcze do opublikowania część piąta i szósta. Bo najlepsze kąski zostają na końcu.

J jak Jejku ile to kosztuje

Ile kosztuje nazwa? Jaka jest cena za nazwę? Ile kosztuje Państwa usługa? Tego typu pytania pojawiają się podczas każdej rozmowy z potencjalnym klientem, w kontakcie mailowym, na fanpage fejsbukowym. W wyszukiwaniach Google fraza „naming cennik” pojawia średnio w miesiącu 40 razy. To niska wartość, którą wytłumaczyć można wąską, niszową usługą. Jednak jak się okazuje, w kontakcie bezpośrednim pytanie to stawiane jest w pierwszym szeregu.
Nie dziwię się. Wszak trudno znaleźć oficjalny cennik za nazwę na stronach agencji namingowych i agencji brandingowych. Wszak wynagrodzenie za nazwę zależy od kilku istotnych czynników wpływających na wycenę. Przede wszystkim na cenę za nazwę wpływa odpowiedzialność tj. rozmach działania. Nie tylko w grę wchodzi skala lokalna, krajowa lub międzynarodowa, także rodzaj rynku: tradycyjny, e-commerce, łączący oba światy.
Dla mikrofirmy cena powinna być dopasowana do możliwości finansowych właściciela. Często kwota 1 tysiąca złotych staje się dla nich barierą. Duża firma z taniej usługi namingowej nie skorzysta z obawy o nieadekwatny poziom jakości do wymagań. Kilka tysięcy, kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy złotych jest wiarygodnym poziomem stawki za usługę namingową.
Na wycenę wpływa także konkurencja w branży. Na głowie trzeba stanąć, aby stworzyć kozacką nazwę w konkurencyjnej kategorii słodyczy i słonych przekąsek (klasa towarowa 30). Zdecydowanie łatwiejszym zadaniem jest nowa nazwa dla firmy z branży optycznej.
Jeszcze jeden element istotnie decyduje o końcowym wynagrodzeniu. Jest nim wymagane posiadanie wolnej domeny. Czy tylko .pl czy również .com? Ta ostatnia należy do kategorii mission impossible. Wydaje się, że dla słów rodzajowych, miksów słownych jest prawie nie do osiągnięcia, jednak w rzeczywistości można stworzyć fajną nazwą z wolną domeną .com.

Prawda i tylko prawda o cenniku w namingu zawarta jest w artykule „Ile kosztuje nazwa„.

S jak Nazwa skojarzeniowa

Spośród tzw. wielkiej trójki nazewniczej: nazwa opisowa, abstrakcyjna i nazwa skojarzeniowa, ta ostatnia cieszy się największą popularnością w namingu. Ten typ tak ma: jest łatwa do wykreowania, gdyż zawiera w sobie słowo lub fragment słowa wskazującą na jakiś charakterystyczny element marki. Tyle i aż tyle. Dzięki wykorzystywaniu cząstek wyrazowych można odnosić się więc do cech racjonalnych, do branży, do jednej lub kilku cech użytkowych, do wyglądu, smaku, rozmiaru, zapachu. Można także odnosić się do emocji, do głównej (głównych) wartości marki, do doświadczeń z jej użytkowania albo do grupy docelowej, wieku, płci, zachowań, upodobań, itd.
Nazwa skojarzeniowa dostarcza naprawdę szerokie spektrum kreacji. Od czerpiących z branżowych skojarzeń (np. SkyCash, Brainly, Jooble, Marwit, Intercity, Traficar, Shoplo, Interia, Evenea ), po odnoszących się do symboliki (np. Orlen, Atlas, Verva, Yanosik, Plush, Łaciate, GoClever, Jan Niezbędny, Venezia, Fotojoker) lub do funkcji użytkowych (np. Migam, Pyszne.pl, FreshMail, Monitori, Sotrender).
Jak widać z powyższych przykładów nazwa skojarzeniowa zwana także nazwą sugestywną dostarcza spory potencjał do budowania właściwych asocjacji znaczeniowych, a jednocześnie, co jest jej sporym atutem, ogranicza stopień kolizyjność z innymi znakami towarowymi.

Więcej na ten temat odnajdziesz w arcyciekawym artykule „Nazwa skojarzeniowa – czy warto ją mieć?

Q jak Kula oraz inne kreatywne pomysły

W naszym rodzimym alfabecie litera ‘q’ nie istnieje. Zamiast ‘q’ używamy ‘kw’. Kwaczemy tak samo jak anglicy, jednak pisownia jest zgoła inna. Co nie oznacza, że tę literę nie można zaprzęgnąć do służby w namingu na polskiej ziemi. Sztywne zasady rodzimej ortografii są bezbronne w zderzeniu z namingową kreatywnością poszukującą różnorodnych sposobów na wyjątkową nazwę. Faktem jest, że litera ‘q’ w polskojęzycznej nazwie podciąga ją na wyższy poziom. Pod warunkiem zachowania jej naturalności zamiast usilnego tworzenia czegoś. Stąd pomysły na nazwy typu Woqulski, Zaquad, Qla, Squla, Biq Data, BiqSens, Quantor, Piqniq. I tak oto polskojęzyczny twór słowny nabiera międzynarodowego charakteru, wychodzi poza przaśność rodzimego języka, nierzadko pozwala sięgnąć po wolną domeną .pl, a nawet .com. Przykłady, które tu wymieniłem zachowują, swoją źródłową fonetykę, nie tracą sensu i przesłania. W zamian zyskują wyjątkowość, unikalność oraz atrakcyjność wizualną.
Przy tej strategii tworzenia nazwy należy obowiązkowo pamiętać o przeprowadzeniu oceny zdolności rejestrowej w urzędzie patentowym. Gdyż, o ile zapis słowny dostarcza finezyjności i w określonym stopniu zdolności odróżniającej, o tyle fonetyka może być tożsama z istniejącymi słownymi znakami towarowymi. I w tym wypadku, można niestety uzyskać odmowę uzyskania ochrony patentowej.

V jak Vocabulary

Znajomość języka angielskiego w namingu to podstawa. Owszem warto szczycić się znajomością języka francuskiego, niemieckiego, włoskiego, hiszpańskiego. Nie wspominając o łacinie. Warto więc znać znaczenie powszechnie krążących po świecie słów typu: bella, mondo, luna, amore, petite, alma, sempre, vero, casa. Dlatego mocno przydaje się znajomość angielskich homoninów, homografów i homofonów. Słów uniwersalnych w naszym kręgu kulturowym. Taką bazę słów udostępniłem we wpisie Fałszywi przyjaciele potrafią być bardzo pomocni w… namingu!
Zdziwisz się pewnie, gdy powiem że dobre, silne nazwy zawierają proste słowa, w żadnym wypadku wyrafinowane, ani rzadko spotykane. Kłania się tu zasada 50/50. Tworząc nazwę dla marki międzynarodowej załóż, że połowę jej odbiorców będą stanowiły osoby o biegłej, doskonałej znajomości języka angielskiego. Drugą połowę stanowić będą znający ten język w sposób umiarkowany lub słaby.
Zapomnij więc o stosowaniu angielskich głosek, sylab typu th, thr, wh, phr, które literalnie wydłużają nazwę, utrudniają wymowę i pisownię dla wspomnianej drugiej grupy. Nie waż się używać sylab z potrójnymi samogłoskami (np. beauty). Naprawdę chcesz, aby klienci marki mieli kłopot z jej napisaniem? Stosuj proste, czytelne sylaby, aby całościowo nazwa była łatwa do przeczytania, napisania, powtórzenia.
Rzuć okiem na listę firm softwarowych G2.com. Czy widzisz jak proste i czytelne są tam nazwy?

 

Syllabuzz to ja! To moje zawodowe „dziecko” do którego dorastałem przez bardzo długi czas. To coś co jest odzwierciedleniem mojej osobowości, ambicji, zdobytego doświadczenia zawodowego a także niechęci do marnowania czasu prywatnego na telewizję czy filmy na youtubie.
Konrad Gurdak Strateg, marketer z 18-letnim doświadczeniem w zarządzaniu markami i projektach rebrandingu. Łączę wiedzę marketingu strategicznego z długofalowym spojrzeniem na komunikację marek z otoczeniem. Pojawiam się tam, gdzie tworzy się marki, wprowadza innowacyjne produkty, rozwija istniejące usługi.
kontakt@syllabuzz.pl

7 zasad udanej nazwy. Jaka nazwa dla firmy sprzeda się sama?

Oryginalna nazwa dla firmy

Tworząc markę, produkt, usługę, wydarzenie, apkę, fundację, stowarzyszenie, czy uruchamiając działalność gospodarczą można obejść się bez logo, bez designerskiego opakowania, bez obrandowanego samochodu firmowego. Można funkcjonować bez reklamy, bez firmowego fanpage na Facebooku. Można działać bez AdWordsów, bez reklamy na Facebooku i gdzieś tam jeszcze.
Jednakże, jest taki jeden „mały” element. Element bez którego w komunikacji z otoczeniem nie można się obejść. To takie coś, co każda firma mieć na pewno musi. To coś może mieć duży wpływ na rozwój marki, ale i też może mieć marginalne znaczenie. Bo jakże inaczej, markę, produkt, usługę ….. „trzeba” nazwać!
Można markę nazwać jakoś, można też wybrać jej nazwę wysokich lotów. Nie twierdzę, że każda marka koniecznie musi mieć wyszukaną nazwę. Nie wszędzie nazwa ma decydujące znaczenie, tak samo jak nie wszędzie logo, design, user experience są tymi elementami, o które koniecznie „warto się zabijać”.

W metodologii namingowej funkcjonuje kanon zasad dobrej nazwy. I tak dla przykładu nazwa dla firmy powinna być:
– krótka, przyjemna, czytelna,
– prosta do zapamiętania,
– łatwa do wymówienia,
– dźwięczna, dobrze brzmiąca (eufoniczna),
– właściwie dobrana,
– najlepiej aby była poddana analizie lingwistycznej,
– koniecznie nie może naruszać ochrony prawnej (patentowej) istniejących nazw,
– dobrze będzie jeśli znajdzie się dla niej wolna domena .pl lub .com.

Teoretycznie mógłbym zakończyć ten wpis. Przecież właśnie podałem kilka najważniejszych zasad dobrej nazwy. Tego typu wskazówki można znaleźć na stronach agencji namingowych, blogach i wpisach poruszających tematykę nazewnictwa. Są to dobre, użyteczne zasady. Pójdę jednak o dwa kroki dalej, podam coś więcej niż powielaną wiedzę. Tym czymś jest 7 zasad udanej nazwy. Bo jakże inaczej, nazwa dla firmy, produktu, usługi, apki, fundacji, czy też wydarzenia spełni swoją docelową funkcję jeśli będzie zawierała coś więcej niż tych kilka liter, sylab, wyrazów.

1. Spójrz na nazwę strategicznie, a nie taktycznie

Jeśli w Twojej branży nazwa nie ma dużego znaczenia, nie ma potrzeby starać się o „nazwę” okraszoną marketingową otoczką. Jeśli marketingowo nazwany produkt będzie brzmiał sztucznie można „spalić” go na starcie. Najlepiej wybrać styl nazwy najbardziej adekwatny do segmentu rynkowego, w którym działa.
Trzeba zachować oryginalność, lecz bez zbytniej przesady. Bodzio Meble jest sympatyczną nazwę, lecz daleko jej do nazw typu BlackRedWhite, Kler, Forte, Paged, Klose, Vox, Wajnert itp. Bodzio jest takim sympatycznym, miłym, pomocnym Bogdanem. I trudno będzie mu budować swój autorytet, profesjonalizm, renomę, respekt, skoro nazwa Bodzio Meble wywołuje u świadomego odbiorcy lekki uśmiech na twarzy.

>>> Pomyśl jak wykreować nazwę aby była kozacka! Kozacka nazwa firmy. Wpada, wprowadza zamęt, zostawia ślad.  [>>> link]

 

2. Co takiego istotnego chcesz przekazać za pomocą nazwy?

Na co należy postawić? Czy nazwa będzie odnosiła się do atrybutów technicznych, oferowanych korzyści czy do emocji, do wrażeń z użytkowania marki? Czy w nazwie zawarty będzie charakter branży, kategorii, region pochodzenia? A może warto „dać” swoje nazwisko albo zawrzeć cyfrę?
Łatwiej zostać zapamiętanym jeśli używa się wyrażeń coś znaczących (Kujawski, Krakowski Kredens, Pracuj.pl) zamiast nazw abstrakcyjnych, nic nie znaczących w mowie potocznej (Toya, Voxel, Robyg, Windu, Mabion itp.)

>>> Nazwa dla lodziarni. Oto jest wyzwanie. Metoda na dobrego loda. Nazwa dla lodziarni.   [>>> link]

 

3. Ludzie tworzą marki dla ludzi. Warto dodać nazwie odrobinę fun-u.

Poszukiwanie inspiracji wśród pojęć wzbudzających pozytywne uczucia, wspomnienia (również z dzieciństwa), jest miłym zadaniem. Przyjemność sprawia także bawienie się słowem na wszystkie sposoby. Jeśli porzuci się własne ograniczenia, efekty mogą być naprawdę imponujące. Można na przykład:
– skracać wyrazy, dodawać lub gubić litery: Gazzzowany, Frendi, Shwrm.com, Filmaster, Cropp, Pinterest, Goyello,
– dodawać znaki interpunkcyjne: Zalukaj.tv, Code:me, Easel.ly, G+, Wspieram.to
– podmieniać litery: Lovi, Univercity, Nonversation, Catvertiser, Quantor, Yanosik, Disqus,
– łączyć dwa w jedno: Wobuzz, Internest, Pluszektorium, Pinterest, Paczkomat, uBird,
– tworzyć pełne wyrażenia: Pan tu nie stał,Pin Your Client, BlaBlaCar, Lubimy Czytać,
– albo spolszczyć obcojęzyczne słowo: Nju Mobile, Szeri Szeri, Sher.ly.
Ciekawym, lecz arcytrudnym wyzwaniem jest nazwa-palindrom, tj. wyraz symetryczny, pisany tak samo od przodu i od tyłu np. kayak, radar, madam itp.

>>> Posłuchaj podcastu o tworzeniu nazw – Podcast nr 222 w Mała Wielka Firma „Nazwa dla firmy – jak sprawić, żeby wyróżniała twój biznes i zostawała w głowach klientów”     [>>> link]

 

4. Która nazwa dla firmy będzie odpowiednia: opisowa, skojarzeniowa, abstrakcyjna, a może nowoczesny skrótowiec?

Jak również czy warto dać marce swoje nazwisko? Czy warto pokusić się o nazwę numeryczną? Polecam więc przejrzeć post wyjaśniający na przykładach jakie typy nazw dominują w naszym otoczeniu – Jaki rodzaj nazwy mam wybrać.
O tym który rodzaj nazwy wybrać decyduje kilka czynników. Przy konstruowaniu strategii marki rzadko mówi się o tym wprost, lecz, prawdopodobnie, tym najważniejszym pytaniem jest „jaki jest budżet na promocję marki?”
Nie stać Cię na promowanie? Kieruj się ku nazwie opisowej lub skojarzeniowej (będą się łatwiej samodzielnie „sprzedawały”).
Stać Cię na promocję? Masz na to budżet? Pozwól sobie na więcej. Zawrzyj w nazwie nietuzinkowość, coś niecodziennego. Owszem nazwa będzie mniej sugestywna, lecz dzięki jej finezji będzie bardziej zauważona, łatwiej dotrze do swoich odbiorców … i więcej sprzeda.
Nadal nie wiesz, który kierunek wybrać? Przejdź do punktu piątego.

>>> Nazwa skojarzeniowa? Podobno wartą ją mieć. Dowiesz się więcej na Nazwa skojarzeniowa – czy warto ją mieć? [>>> link]

 

5. Warto przełamać konwencję w branży. Nazwij się inaczej!

Jeśli większość marek ma posiada nazwę skojarzeniową, warto dla odmiany wybrać inny kierunek nazewniczy np. formę abstrakcyjną … o ile jest się mentalnie i finansowo na to gotowym.
Przykładowo, odpowiedź na pytanie czy odbiorca dostanie oczopląsu widząc witalne-fintessowe-medyczne marki oparte na słowie ‘vita’ w stylu: vitalea, vitareo, vitarea, vitamo, vitamino, vitarro, vitargo, vitapil i tak dalej, jest raczej pewna. Aby jednak wyróżnić się wypada pójść pod prąd, na przykład w ten sposób: czy wpadłbyś na to aby sklep z koszulkami nazwać CupSell (czytaj: kapsel)? Marcin Majzner postawił na swoim (jego historię opisałem tutaj) i dobrze na tym wychodzi.

>>> Litera Q albo V w nazwie potrafi dużo zdziałać. Alfabet namingowca. J S Q V   [>>> link]

 

6. Nie trzymaj się kurczowo zasady, aby nazwa firmy posiadała domenę .pl

Trzymanie się reguły, że nazwa marki musi mieć domenę z rozszerzeniem .pl jest zgubne. Z własnego doświadczenia powiem, że wiele ciekawych propozycji nazewniczych nie ujrzało światła dziennego, ponieważ „peelka” była już zajęta, a mój zleceniodawca upierał się na domenę tylko z takim rozszerzeniem. Szkoda, gdyż do wyboru mamy domeny narodowe oraz domeny funkcjonalne, które dają możliwości kreacji bardzie ciekawych nazw.
Wśród tych pierwszych najczęściej używane są takie: .co, .in, ,us, .me, .my, .to, .ly. Czy nie lepiej wyglądają nazwy skomponowane właśnie w ten sposób: Wspieram.to, Linked.in, V.me, Zalukaj.tv, Conec.to?
Natomiast domen funkcjonalnych jest już ponad 200. Do wyboru są słowa stricte branżowe, regionalne, ogólne jak również emocjonalne np. .coach, photo, .works, .garden, .cafe, .holiday, .experts, .guru, .moda, .fitness, .xyz i wiele, wiele innych.


Domeny funkcjonalnej pozwalają wyjść z każdej sytuacji, w szczególności jeśli mamy nazwę rodzajową. Przykładowo, 28 października br. uwolnione zostanie rozszerzenie .studio. Dzięki tej funkcjonalności wiele firm, firemek z nazwą 'studio’ może w ten sposób skrócić swoją pełną domenę.

>>> Kombinuj. Użyj słownika. Wykorzystaj podobne pojęcia lingwistyczne. Fałszywi przyjaciele potrafią być bardzo pomocni w… namingu!   [>>> link]

 

7. Koniecznie zadbaj o rejestrację w Urzędzie Patentowym.

Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Bardzo często problemem nie jest brak chęci do przeprowadzenia rejestracji znaku towarowego, lecz ograniczone finanse. Faktem jest, że koszty procesu rejestracji znaku towarowego są poważną barierą dla nowych, początkujących firm. Taniej jest dokonać rejestracji w polskim Urzędzie Patentowym. Znacznie droższa jest procedura w Urzędzie Harmonizacji Rynku Wewnętrznego w Alicante, za to w zamian zyskuje się ochronę prawną na wszystkie kraje Unii Europejskiej.

>>> O kosztach rejestracji wspomina wpis Rejestracja nazwy firmy w urzędzie patentowym.   [>>> link]

Czy nazwa potrafi sprzedać? W jaki sposób wpływa ona na decyzję zakupową? Co jest ważniejsze, nazwa czy logo? Nie będę nikogo okłamywał. Nawet oryginalna nazwa dla firmy nie jest sprawczym czynnikiem, który zapewni jej powodzenie. Nazwa firmy jest jednym z narzędzi marketingu, istotnym elementem brandingu, niedocenianym narzędziem budowania konkurencyjności i czymś co, każda marka musi posiadać. I dlatego warto zadbać o nią.
A jeśli nadal czujesz, że jesteś w kropce, nie chcesz angażować się we współpracę z copywriterem, namingowcem, kreatywnym, skorzystaj z porady namingowe on-line. Kto wie, może godzina swobodnej (lub kreatywnej) rozmowy przyniesie Ci nowe pomysły i inspiracje. Pomyśl, ile czasu dzięki temu zyskasz.


>>> Porada namingowa on-line. Merytorycznie, kreatywnie, na luzie – wybierz styl i cel wspólnej rozmowy. [link >>>]

Foto: Lifeofpix.com / Leeroy: bubble

Nazwa dla startupu. Jak ją wybrać?

Wypuszczając markę startupu na rynek wyobraź sobie, że rynek na który wchodzisz jest jak tętniąca życiem łąka, a twój startup jest jak małe kiełkujące nasiono. Aby móc pokonać najniższe partie i złapać promienie słoneczne potrzebuje ono solidnego wsparcia. Tym wsparciem może być dobry / doskonały / najlepszy produkt, albo udany branding: nazwa, wizualizacja, opakowanie, albo skuteczna komunikacja: reklama, buzz marketing, lojalni fani, albo doskonały client service albo … wszystko naraz. Dobrze radzą sobie startupy z odpowiednio dobranym modelem biznesowym, udanym brandingiem, ciekawym produktem i pomysłem na komunikację z otoczeniem. Znaczniej gorzej radzą sobie te startupy, u których coś jest słabym punktem. To dlatego nazwa dla startupu jest tematem,  o którym tutaj piszę.

Nazwa startupu albo jego kluczowego produktu nie może być słaba

Jeśli będzie słaba wówczas marka będzie zachowywała się jak topielec z kamieniem u nogi. Ile razy się wychyli tyle razy będzie opadała. Jak więc w rzeczywistości brzmią lub wyglądają, (bo wygląd nazwy i jej fonetyka wiele znaczą) nazwy startupów?

Żeby nie być gołosłownym przedstawiam analizę nazw najważniejszych i moim zdaniem najciekawszych marek startupów: firm, organizacji, produktów lub wydarzeń. Poniżej jest lista ponad stu nazw polskich startupów, pogrupowana w pięciu grupach. A dlaczego pięć grup? O tym jest mowa we wpisie „Jaki rodzaj nazwy mam wybrać?”

Lista polskich startupów do badania została zaczerpnięta ze Startup Ranking, znajdującego się pod adresem http://www.startupranking.com/top/poland.

Nazwy abstrakcyjne, symboliczne:

Nozbe,  Base,  Mirillis,  Rublon,  Redro,  Erudion,  Manubia,  eVolpe.

Nazwy skojarzeniowe, sugestywne:

Antyweb,  UXPin,  Estimote,  Base,  Positionly,  CupSell.pl,  Kanban Tool,  Shoplo,  Travelist,  Pixers,  Kanbanery,  SocialDoe,  SEOkitten,  Betegy,  Sotrender,  Listonic,  Sugester,  Vocabla,  Siteor,  ShellyCloud,  Survicate,  Quantor,  Artifex Mundi,  NapoleonCat,  YetiPay,  VirtKick,  Catvertiser.com,  Wisdio,  Foxy Tasks,  Fanpoint,  Comperio,  Everytap,  Apphance.

Nazwy opisowe:

BookLikes,  SportoweFakty.pl,  PolakPotrafi.pl,  AdTaily,  Dogry.pl,  ShowRoom,  KodyRabatowe.pl,  iSing,  Furgonetka.pl,  Gametrade,  Fakturownia,  BoxOfAds,  Dzieci są ważne,  Alestats,  Brand24,  UsabilityTools,  UpolujEbooka.pl,  ClickTrans.pl,  Max3D.pl,  Kurierem.pl,  WpSeo,  Wspieram.to,  PayLane,  Notatek,  Seoway,  Chatwee,  InvoiceOcean,  Tookapic,  SALESmanago,  WPDASH,  LekkiKoszyk,  Fokus,  Super Monitoring,  Sellbox,  LiveSpace CRM,  miniCRM,  Checkreq,  PlaceKnow,  MySurveyLab,  Click Apps,  StudentsWatch,  Cloud Your Car,  iTaxi,  Testuj.pl,  Skarpetkowo,  EveryDay,  CV Expert LLC,  52Challenges,  TweetingMachine,  Meeting Application,  Issue Stand,  Filmaster,  Gdzie-kupie.pl,  Stoliczku,  RealDeal,  Wpudle.

Nazwy rodzajowe/generyczne: Teoretycznie brak.

Nazwy skrócone:  Brak

Nazwy od nazwiska:  Brak

I w ten oto sposób powstała ciekawa lista marek startupowych, bardziej i mniej znanych. Nie powinien nikogo dziwić fakt dominacji nazw opisowych.

Nazwy opisowe rządzą!

Tego typu nazwę najłatwiej jest stworzyć, taka nazwa dosłownie opisuje co dana marka dostarcza, z taką nazwą (czytelną dla grupy docelowej) łatwiej jest wejść na rynek licząc na efekt skojarzenia i zapamiętania.
Lecz trzeba jednak pamiętać, że nazwa opisowa nie posiada w sobie znamion oryginalności; po prostu łatwo można trafić na jej alternatywne konkurencyjne wariacje. Na przykład marki „fakturopodobne”: Fakturownia, iFaktura, iFaktury24 itp. w nazwie niczym nie różnią się między sobą; co więc szczególnego każda z tych marek oferuje? Czy ktoś dowie się po nazwie?

Drugą, liczną grupę stanowią nazwy skojarzeniowe. Nazwy skojarzeniowe zmniejszają ryzyko powielenia przez konkurencję, dając większy potencjał „opowiedzenia” czym marka zajmuje się.
Aby ją stworzyć trzeba połączyć wizję marki z ofertą, produktem, obietnicą, zmiksować ze sobą i wybrać akcent na który należy postawić. Inspiracji na nazwę skojarzeniową należy szukać w jej obszarze działania i poza nim. Wystarczy tylko poruszyć głową i znaleźć ten właściwy pomysł na …

Kategoria nazw abstrakcyjnych należy do odważnych inwestorów. Tych nazw jest mało, ba bardzo mało. Nasuwa się pytanie, czy startupom brakuje odwagi na oryginalną nazwę? Nie, odwagi im nie brakuje. Z reguły brakuje im odpowiedniego budżetu na skuteczną promocję marki i na przetrwanie fazy rozruchu przedsięwzięcia. I często mimo szczerych chęci na wyróżnienie się nazwą abstrakcyjną zostaje ostatecznie wybrana albo nazwa skojarzeniowa albo opisowa.

A jeśli już wiadomo jakie motywy wpływają na wybór nazwy dla startupu to tym bardziej nie powinien zaskakiwać brak nazw od nazwiska, skrótowców czy nazw generycznych.
Kto da swoje nazwisko marce produktu lub usługi, jeśli jej przyszłość jest wielką niewiadomą? Kto będzie skracał nazwę opisową nowej, nieznanej marki, jeśli to właśnie dzięki nazwie opisowej zwiększa się skuteczność dotarcia do docelowego odbiorcy? O nazwach rodzajowych (generycznych) nie będę wspominał – aby zbudować nową kategorię rynkową trzeba przejść wieloletni proces i posiadać nowatorski pomysł na to, aby nazwa marki stała się potocznym wyrazem.
Z drugiej strony, chcąc się wyróżnić na rynku należy wykorzystać to czego nie używa konkurencja, chociażby nazwę. Przed chwilą właśnie podałem te kierunki nazewnicze, które są w mniejszości. Kto tę wiedzę wykorzysta dla siebie? Do odważnych świat należy ….

Jaki rodzaj nazwy mam wybrać?

Są nazwy dobre i złe, udane i nieudane, przemyślane i przypadkowe. Choć z tymi przypadkowymi, aż tak źle nie jest jak się może wydawać. Nieraz i mi zdarza się, podczas tworzenia nazwy dla kolejnego klienta, trafić przypadkiem na słowo, wyrażenie, które całkowicie zmienia dotychczasowy tok rozumowania. Dzieje się to właśnie przypadkiem, w trakcie zakupów, podczas sprzątania, przy posiłku, w drodze gdzieś tam wpada mi to coś co w ostateczności staje się tym czymś. Zdarzały się też sytuacje, podczas których przygotowując końcową prezentację dodawałem jeszcze jedną propozycję nazwy, która … okazywała się strzałem w dziesiątkę.

Każda nazwa ma swoje plusy i minusy

Wierzę że przypadkowość, w spontaniczne tworzenie udanych nazw, lecz tym co jest kluczem udanego namingu to ustalenie właściwego rodzaju nazwy. Bo nazwy mają swoją systematykę. Przejrzyście wygląda podział na 6 grup:
1) nazwa abstrakcyjna
2) nazwa skojarzeniowa
3) nazwa opisowa
4) nazwa rodzajowa/generyczna
5) nazwa skrócona
6) nazwa od nazwiska
Każda z nich ma swoje plusy i minusy, a w praktyce wygląda to tak.

Nazwa abstrakcyjna (nazwa sztuczna)

To zbitek kilku sylab w jeden (najczęściej) wyraz (neologizm), który z reguły nic nie znaczy. Miło jest kreować nazwy abstrakcyjne jak na przykład takie: Zortrax, Yahoo, Intel, Alior, Nozbe. Ich tworzenie jest jak wejście na kwitnącą łąkę. Gdziekolwiek okiem sięgnąć tam łapiemy różne sylaby i tworzymy z nich rozmaite słowne kompozycje (neologizmy). Raz uda się wymyśleć chwytliwą nazwę, raz nie; raz trzeba spojrzeć na nowe słowo krytycznie, a raz mówimy bez cienia wątpliwości, że „to jest właśnie to!”

Nazwa skojarzeniowa (nazwa sugestywna)

Zawiera w sobie słowo lub część słowa wskazującą na jakiś charakterystyczny element marki. Może odnosić się do cech racjonalnych, do branży, do jednej lub kilku cech użytkowych, do wyglądu, smaku, rozmiaru, zapachu. Może też odnosić się do emocji, do głównej (głównych) wartości, do doświadczeń z jej użytkowania, albo do grupy docelowej, wieku, płci, zachowań, upodobań, itd.
Najczęściej powstaje poprzez przekształcenie pospolitego słowa, przez dodanie przedrostku lub przyrostku, przez sprytne połączenie dwóch wyrazów. Możliwości jest wiele, a cała inwencja twórcza zależy od tego jak kreatywnie będziemy przekształcali istniejące słowa; o na przykład w ten sposób: Brandus, Plush, Orlen, Librandt, Innovatika, Yanosik, Kalefixy, Koszulkowo.com.

Nazwa opisowa (przedstawieniowa)

Zawiera w sobie pospolite słowo, wyraz generyczny, które podobnie jak w nazwie skojarzeniowej odnosi się albo do cech użytkowych albo do doświadczeń, albo do obu naraz (Ptasie Mleczko, Marketing Day, Polski Bus, GetResponse, CityBike, Brand24, KickStarter, Wspieram.to, RoomAuction, Zoom.me). Często nazwa opisowa jest dwu- lub kilku wyrazowa, tworząc swego rodzaju skrótowiec (akronim).
Minusem nazwy opisowej jest marna szansa na znalezienie wolnej domeny. Domeny generyczne są z góry na dół pozajmowane i znalezienie wolnej domeny wymaga nie lada wysiłków. Chociaż i na to są dobre sposoby (znajdziesz je we wpisie „D jak domena”).

Nazwa skrócona (akronim)

Jest specyficznym typem nazwy. Niestety rzadko jest to forma z góry przemyślana. Głównie powstaje ze skrócenia nazwy, głównie opisowej, zazwyczaj trzy- lub czterowyrazowej (PPNT, PBI, 3M, BBF, WWF, PKO, PKS).
Jeśli skrótowiec ma w sobie choć jedną samogłoskę to nie jest źle, wręcz można mówić o niewielkim sukcesiku. Jeśli natomiast zawiera tylko spółgłoski wówczas taki skrótowiec nie dość, że brzmi fatalnie, to również niesympatycznie wygląda. Trudny do wymówienia, trudny do zapamiętania. Ech, szkoda gadać.
Zaletą skrótowca jest jednak to, że szansa na znalezienie wolnej domeny jest bardzo duża.

Nazwa rodzajowa (generyczna)

Znamy te nazwy, często nawet nie mamy pojęcia, że nazwa kategorii pochodzi od nazwy marki, z reguły pierwszej, która tę kategorię stworzyła (Xerox, Aspirine, Paczkomaty, Cekol, Thermos, Fresbee, Teflon) albo rozwinęła (Adidas, Domestos, Jeep) albo zmonopolizowała (Google, Photoshop, PowerPoint).
Tego typu nazwa tworząc kategorię staje się nazwą potoczną, a nawet staje się wyrazem przyjętym do kanonu językowego. Wielu właścicieli marek marzy, aby ich marka stała się nazwą generyczną, …. a kiedy się nią staje, tworząc nową kategorię produktową, często tego żałują …. jednak jest to już temat na całkiem nowy wpis.
W międzyczasie polecam obejrzeć wypowiedź rzecznika patentowego Mikołaja Lecha na temat degeneracji znaku towarowego, tj. wtedy gdy zbytnia popularność zabija markę.

Nazwa od nazwiska

Zostawiłem ją na koniec. Bo tak jak wisienkę na torcie, tak również nazwę od nazwiska należy uznać za skuteczny wyróżnik.
Żeby ‘dać” swoje nazwisko trzeba naprawdę być pewnym spełnienia obietnicy jaką marka będzie dostarczała. Nie każdego na to stać, nie każdy wie jakie ryzyko z tym związane ponosi, dlatego współczesne marki z nazwą od nazwiska są w mniejszości.
Z reguły decyzja o wyborze nazwy od nazwiska jest bardzo prosta. Trzeba mieć dobre nazwisko. Źle jeśli jest pospolite, źle jeśli na rynkach zagranicznych będzie brzmiało nieswojo, źle jeśli kompletnie nie pasuje do danej kategorii. Dobrze jeśli za tym nazwiskiem kryje się autentyczna historia (Grycan), dobrze jeśli jest mało popularne (Wittchen), dobrze jeśli wybija się ponad konkurencję (kalicińscy.com).

Więcej przykładów nazw znajdziesz we wpisie „Nazwa dla startupu. Jak ją wybrać?”

O czym koniecznie należy pamiętać?

Jeśli chcesz mieć dobrą, silną nazwę ustal już na samym początku, który typ nazwy będzie odpowiedni do tego, aby marka mając/nie mając wsparcie marketingowe odniosła postawione cele. Owszem, można przypadkiem wymyślić ciekawą, silną nazwę. Z przypadkowo stworzoną nazwą można też niestety trafić na minę, która może Cię drogo kosztować.