Znowu podjąłem się trudnego tematu. Przygotowania tekstu o tym jakie trendy namingowe prognozuję. Stawia mnie to w roli czarodzieja, maga, szamana starającego się powiedzieć co wydarzy się przyszłości. Na szczęście nie muszę wróżyć z fusów. W mojej pracy namingowca widzę na co dzień powtarzające się zjawiska, schematy i mody na pewne techniki kreowania.
W tym artykule przedstawiam siedem ciekawych zjawisk, które można określić jako trendy namingowe. Warto je poznać, szczególnie jeśli przed tobą stoi lub będzie stało wyzwanie stworzenia nazwy marki. Jeśli szukasz odpowiedzi jak wymyślić nazwę, oceń czy opłaca się podążać za wybranym trendem czy odwrotnie, kategorycznie unikać tego co w tym artykule przedstawiam, czyli siedem trendów namigowych.
Moda na storytelling już dawno dotarła w obszar nazewnictwa. Mam osobiste wrażenie, że w niektórych bajonazwach odnaleźć można ślad kultowego „Start with why” Simona Sinka. Może to ja jestem przewrażliwiony na punkcie obietnic bez pokrycia, tworzenia określeń pachnących chwytem marketingowym? Możliwe. Jestem pewien, że dla właścicieli marek ważne jest, aby biznes kręcił się jak najlepiej, a marka chwytała grupę docelową za rogi. Dlatego chwytają się każdego sposobu, nawet jeśli jest etycznie wątpliwy.
O kim, o czym mowa? O takich nazwach, które dla bardzo przyziemnych produktów i usług starają się przekazać bajkową obietnicę, storytellingowy przekaz.
Na przykład branża jajczarska cechuje się wysokim poziomem „poetyki”. Tego typu nazwy jak Wolna Kurka, Wysoka Grzęda, Wybiegane, Moja Kurka, Ściółkovo, Kurza Paczka, Wesoły Kurnik są tego dobitnym przykładem.
Innym przykładem jest branża funeralna. Smutek, rozpacz, żałoba zakrywane są nazewnictwem związanym z nadzieją, pozytywnym stosunkiem do śmierci. Nie dziwić więc powinny takie usługi pogrzebowe jak: Nowe życie, Nadzieja, Sleep time, Heaven, Inferno, Archanioł. (trochę więcej zobaczysz tutaj „Bunt na farmie! Czy finezyjne nazwy jaj robią nas w jajo?”).
Kreatywność odnajdziemy także w kategorii sklepów z używaną odzieżą potocznie nazywanymi ciuchlandami, szmateksami, lumpeksami. KopCiuszek, Szafari, Dolce Catana, ŁapCiuszek, Versaczek, Koko Szmatel, Zatoka Luksusu, Szaflandia, Szał Room pokazują, że kreatywność w naszym narodzie osiąga wysoki poziom poezji… na wagę.
Więcej takich kozackich bajkowych nazw przedstawiam na profilu Kozacka Nazwa.
Cokolwiek powiedzieć, bajonazwa polega na typowym pimpowaniu rzeczywistości. Masz przeciętny produkt lub usługę? Możesz podwyższyć jego status „niebiańskim” nazewnictwem.
Zalety:
Wady:
Wskazówka:
Ten trend namingowy ma zastosowanie w wybranych kategoriach rynkowych. W branży przemysłowej niekoniecznie, ale usługach (np. salony urody, produkty spożywcze, usługi zdrowotne, blogosfera) już tak.
Jeśli ktoś poczuje się urażony takim określeniem musi mi wybaczyć. Lecz innego synonimu dla tego „trendu” nie odnajduję.
Przykładów folwarcznych nazw firm jest ogromna ilość. Są to z reguły lokalne biznesy, biznesiki i small biznesiki. Już poniższe przykłady automatycznie dają odpowiedź dlaczego brak finezji, oryginalności skazuje takie biznesy na miałkość, pospolitość, wrażenie tak zwanej januszowości: Grobokop, Robospaw, Radex, Mironex, Tombut, Ziombud, Butmat, Chemat, Bruk-Mar, Stomar, Andrzejex, Wielimex.
Dla właściciela folwarcznej nazwy liczy się przede wszystkim, aby założyć firmę i szybko zarobić pierwszy milion (lub tysiąc). Liczy się tu i teraz. A nazwa? Niech jakaś tam będzie.
Niestety kontekst negatywny tego nazewnictwa przeważa nad pozytywny cechami jak prostota, prostolinijność, dosłowność. Pokłosiem tego jest widoczny tu „efekt halo” – biznes z folwarczną nazwą kojarzy się z „chłopskimi” cechami: taniości, pospolitości, bylejakości.
Jaki z tego morał?
Żaden, ten trend namingowy jest niezatapialny, nie da się go wygumkować z nazewnicznej mapy Polski. Co mnie martwi to fakt, gdy taka mikro firma rozwinie żagle jej folwarczna nazwa staje się balastem, a nie motorem napędowym. Wówczas konieczny staje się renaming. Z reguły na cito.
Zalety:
Wady:
Wskazówka:
Jeśli działasz lokalnie i twoja nazwa rzeczywiście przypomina ten trend nie bierz moich słów aż tak wprost do serca. Prostolinijności i szczerość w nazwie firmy może stawać się twoim autem, szczególnie wobec wymyślnych nazw konkurentów.
Możemy mówić o nich dinozaury, skanseny, dziadki biznesu. Są wśród nich duże i średnie przedsiębiorstwa Działają od kilku dekad, i nawet mają się dobrze.
Dla lepszego wyjaśnienia czym jest azbest nazwa wybrałem kilka przykładów: Drutex, Pekaes, Elektromontaż, Elektrobudowa, Hydrobudowa, Oknoplast, Thermoplast, Blachotrapez, Wkrętmet, Metpol, Złompol, Łączpol, Łucznik.
Cokolwiek powie się o tym archaicznym nazewnictwie trzeba przyznać, że są to firmy niezniszczalne (przez dekady). Ich „stylowe” nazewnictwo przywołuje na myśl modę na -ex’y i -pol’e.
O tak, można o nich powiedzieć, że są krindżowe. I proszę nie mylić krindżowej nazwy z cringe contentem. To całkiem odrębne strategie. O cringe contencie bardzo ciekawie napisał Jacek Kotarbiński w tekście „Cringe content. Trend czy moda w komunikacji marketingowej”.
Jest takie powiedzenie „stary, ale jary”. Lecz te nazwy nie są jare (według Wielkiego Słownika Języka Polskiego nie są ani dziarskie, ani krzepkie). Wręcz przeciwnie stają się ironiczne, nieśmieszne, dziaderskie. Ba, mogą stawać się niebezpieczne, kojarzące się z minioną epoką.
Zalety:
Wady:
Wskazówka:
Warto mieć na uwadze ten trend pod kątem oceny własnej nazwy firmy. Czy nadal jest nowoczesna? Czy zbliża się ku azbestowemu nazewnictwu? Zobacz poniżej na nazwy firm, które zyskały nowe oblicze:
Thank you from the mountain przywołuje na myśl stare czasy emigracji Polaków do UK. Obecna rzeczywistość jest zgoła odmienna. Język angielski wkrada się w łaski języka polskiego. I to skutecznie. Coś jest customowe, randomowe, memowe, asap, czelendżem, colabem, prankiem, itd. W namingu również widzę ten trend.
Bo faktem jest, że nazwy polskich marek również czerpią garściami z języków obcych. Niecodzienne (jeszcze) są zestawienia, w których polskie słowo stylizowane jest na wzór zagranicznego. Niecodzienne, ponieważ paleta takich wyrazów jest ograniczona. Oto przykłady: Vitkac, Vitay, Vianek, Svitanye, Krayna, Mokosh, Yanosik, Zaquad.
Innym sposobem jest kolabo zagranicznego słowa z polskim. Nieraz ta kreatywna technika udaje się znakomicie, czasem mniej: Maczfit, Skupszop, Chwast Food, Zafishowani, Progromcy Meatów, Crazy Nauka, How tu żyć.
Czy to grzech tworzyć nowe makaronizmy w naszym, już i tak trudnym, języku polskim? Bądź co bądź nie ma ustawowego zakazu kaleczenia języka ojczystego w namingu. Wyznacznikiem jest akceptacja rynku, aprobata grupy docelowej. Ona jest jurorem głosującym własnym portfelem.
Zalety:
Wady:
Wskazówka:
Perspektywiczną techniką jest fonetyczny zapis polskiego słowa np. skarpety Nanushki, lodziarnia Polish Lody, myjnia YesCzysto, marka modowa Vzoor.
Trzeba mieć tupet, aby w biały dzień kraść słowo dla swojego biznesu. I tacy się (niestety) znajdują. Ba, dążą do tego, aby „skradzione” słowo kojarzone było tylko z ich usługą, ich produktem.
Wielu founderom udała się ta złodziejska sztuka. Pomyśl sobie o tych boginiach, zwierzętach, kolorach, zjawiskach, czynnościach: Nike, Hebe, jaguar, puma, apple, leaf, velvet, orange, vanish, ritual, meta, bolt, steam, monday, oracle, monster. Teraz rozumiesz, że złodzieje słów nie promieniują oryginalnością, a skutecznością. Okazuje się, że sporą grupę słów automatycznie dekodujemy na rzecz konkretnych marek.
Cóż, pozostaje pogratulować i zarazem irytować się, że nie można, nie wypada, nie wolno już wykorzystywać pewnych zwierząt, roślin, bóstw, zjawisk, czasowników, przymiotników, rzeczowników, które zostały zawłaszczone przez most valuable brands. Nie tylko z uwagi na ochronę prawną, również z powodów praktycznych. Wyobrażasz sobie garnki Orange, słuchawki Jaguar, usługi bankowe Meta? Złodzieje słów zadbali o to, aby nikt o zdrowych zmysłach nie wdrożył takiego pomysłu.
Zalety:
Wady:
Wskazówka:
Uważam, że dwu-wyrazowce mają większy potencjał komunikacyjny niż jedno-słowne marki. W dwóch słowach masz większe szanse zmieścić emocje, korzyści, obietnicę, sposób działania, produkt, grupę docelową. Oto kilka przykładów: ZnanyLekarz.pl, Szlachetna Paczka, SiePomaga.pl, SkyScanner.com, ClickMeeting.pl, WeTransfer.com, JakDojade.pl.
Z drugiej strony jeśli posiadasz jednosłowną nazwę rodzajową i jednocześnie wolną domeną masz wartościowe aktywo cyfrowe. Jeśli zamkniesz biznes (markę) zarobisz na sprzedaży domeny (dla przykładu OpenAI odkupiło domenę chat.com za ponad 15 mln$).
Można jakoś się nazwać i można idealnie się nazwać. W obu podejściach widnieje diametralna różnica. Te drugie jest takim prima sort, idealnie dobranym słowem lub parą słów, która „robi różnicę”.
Na ten trend zasługują nazwy idealnie dobrane do strategii marki. Liczę, że zgodzisz się z tymi przykładami:
Przykładów jest więcej. Powyższe wskazują, że pomysł na nazwę nie bierze się znikąd. Czasem jest to iskra, błysk geniuszu w postaci wysublimowanego synonimu. Jeśli jest dobrze przemyślany jest mieczem i zbroją w codziennej walce o udziały rynkowe. Do tego potrzebna jest przemyślana strategia marki.
Zalety:
Wady:
Wskazówka:
Postaraj się wskoczyć na wyższy poziom namingu (i marketingu).
Sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. Pisząc to mam na myśli ikoniczne marki, którym udało się wejść w kanon powszechnego słownictwa. Czy jest ktoś, kto jeszcze nie usłyszał któregoś z takich powiedzeń: Odbiorę w paczkomacie, Zrób mi blika, Ścianę trzeba wycekolować, Prawie robi różnicę, Trzeba zalać kretem, Przyjadę uberem, Jest po botoksie, Poznałem/-am na tinderze.
Być marką i być na ustach mowy potocznej. Oto sukces, którego łaski dostępują tylko nieliczni. To innowatorzy, niebanalne rozwiązania, nowości, które odciskają trwałe piętno w rozwoju społeczeństwa, biznesu, technologii.
Nazwa, która staje się pospolitym wyrazem, slogan, który na trwałe wchodzi do mowy potocznej. Takiego osiągnięcia można tylko pozazdrościć.
Ten sukces może stać się również porażką. To sytuacja, gdy nazwa marki przechodzi w stan spospolicenia, staje się nazwą kategorii i traci przylepność do swojego produktu, usługi. Ten stan nosi pojęcie apelatywizacji. Dlatego twórcy nowych słów muszą uważać, aby uniknąć losu prysznica (Vincenz Priessnitz), dyktafonu (od twórcy Dictaphone Corporation), jacuzzi (pierwsza wanna z hydromasażem od firmy Jacuzzi), landrynki (od nazwy fabryki cukierków Fiodor Łandrin), termosu (od nazwy Thermos GmbH). Po tych przykładach widać, że ten kto pierwszy niekoniecznie jest lepszy.
Zalety:
Wady:
Wskazówka:
Co mam tutaj radzić, skoro ten trend namingowy zarezerwowany jest dla ambitnych długodystansowców z grubym portfelem i nieustającą upartością. Czy jesteś takową osobą?
O degeneracji znaku towarowego dowiesz się do rzecznika patentowego Mikołaja Lecha:
Pamiętaj, że znajomość trendów namingowych nie daje gwarancji sukcesu. Powyższe są wynikiem mojej obserwacji rynkowej.
Jakiś czas temu opublikowałem artykuł, w którym opisałem cztery trendy namingowe. Myślisz, że od tego czasu zmieniło się wiele? Za rok, dwa przygotuję kolejną paczkę trendów i z całą pewnością, niektóre będą powielały się z dzisiejszymi. Ba, będę mógł nawet z góry założyć, że nowe nazwy będą głównie wywodziły się z Wielkiej Trójki Namingu, o której dowiesz się w tym artykule „Pomiędzy nazwą opisową, skojarzeniową a abstrakcyjną. Dylematy kreatywnego.”
Mam nadzieję, że ten artykuł dał ci dużo do myślenia. Jeśli potrzebujesz większej ilości wiedzy o tworzeniu nazw sięgnij po moją książkę „Nazwijmy rzeczy po imieniu”. Z jej zawartości na pewno będziesz zadowolony/zadowolona.
Tak na serio należy sobie zadać pytanie czym jest trend. Czy istnieje takie zjawisko jake trendy namingowe?
Trendy są czymś co dopiero sieje ziarno, które będzie zbierane w kolejnych miesiącach, kwartałach lub latach. Dlatego możemy mówić o trendach w social mediach, SEO, e-commerce, UX, marketing automation, e-mail marketingu data management itd. Dotykają one przejściowych zjawisk, taktycznych działań, procesów i narzędzi, które teraz stają się skuteczne, by później stracić swoją moc.
W sytuacji tworzenia marki, firmy, rozwiązania, które ma funkcjonować przez długie lata nie ma miejsca na tworzenie nazwy akuratnie modnej, dobrej teraz, passe za kilka lat.
Dlatego w branży namingowej określenie „modne rozwiązania kreatywne” lepiej opisuje stan rzeczy niż clickbaitowe „trendy namingowe”. No, ale czego nie robi się dla zwiększenie klikalności artykułu. Ciiii.
Jeśli uważasz tę publikację za wartościową będzie bardzo miło, gdy postawisz mi kawę.