Powalentynkowy klimat udziela się nadal, czego efektem są wnikliwe doszukiwania się nad pochodzeniem wyrażenia akt erekcyjny.
Nie będzie przesadą jeśli uznam, że praktycznie każda osoba, właśnie teraz czytająca ten post, w pierwszej chwili połączy to wyrażenie ze sprawami miłosnymi, seksualnymi, wstydliwymi, czy używając politycznie poprawnego tonu „z zagadnieniem prokreacji”. Optymistycznie założę, że ledwo jedna piąta czytelników wspomni dodatkowo o drugim znaczenie tego słowa: o wydarzeniu związanym z rozpoczęciem budowy szczególnie ważnej budowli, obiektu użyteczności publicznej, ważnej inwestycji, obiektu sakralnego itp.
Jest to ciekawy przypadek, gdyż akt erekcyjny (erection act) ma dwa różne znaczenia, oba są prawidłowe, oba pochodzą z jednego czasownika, przy czym to drugie ma znacznie dłuższą i bogatą historię. Pochodzi ono z czasów, gdy seksualność była tematem tabu, jak owoc zakazany traktowana była jako występek przeciwko władzy świeckiej i kościelnej, jako burzenie tradycji i spokoju społecznego.
Wobec słowa erekcja należy odnieść się do jego znaczenia w językach o dłuższej historii i tradycji czyli do łaciny i języka angielskiego. Podstawowa forma wyrazu erect w formie czasownikowej odnosi się do wyrazów: wznosić, postawić, z/budować i zazwyczaj dotyczy wznoszenia (czy też stawiania) budowli. Nie powinno więc dziwić wyrażenie the church was erected (kościół został wzniesiony). Jest to poprawne tłumaczenie, jednakże właściwa forma powinna brzmieć kościół został erygowany.
Bądź co bądź, w okresie średniowiecza, gotyku i baroku to właśnie kościoły i inne obiekty sakralne powstawały jak grzyby po deszczu. Były fundowane i wznoszone przez królów, książąt, magnatów i innych sponsorów. Powszechnie używano właśnie pojęcia erygowania budowli, a dokumentem, który to potwierdzał był akt erygacyjny.
o tyle mając na myśli wznoszenie budowli (głównie sakralnej) używa się czasownika erygować. I tak dochodzimy to ciekawego zjawiska, w którym rzeczownik akt erekcyjny w formie czasownikowej występuje w postaci erygować.
To dlaczego więc kościół erygowano a nie erektowano?
We współczesnych nam czasach łatwiej jest po prostu powiedzieć, że kościół został ufundowany, postawiony, zbudowany. Wyraz erygować wszedł do słownika dawnej polszczyzny, a wyraz erektować … no cóż …. hm, hm, hm … w podstawowym znaczeniu używany jest do określenia pewnego stanu fizjologicznego, który używając fachowej terminologii wiąże się z prokreacją.
Nie ma potrzeby wspominania tutaj o branży erotycznej, gdyż jest to temat niekończącej się, płynącej wartkim strumieniem, rzeki.
Kategoria leków na potencję i erekcję ma się bardzo dobrze, szczególnie odkąd wygasł patent na Viagrę, czego efektem jest szeroka gama produktów, wyróżniających się składem, działaniem, komunikacją i nazwą. O tym w jaki sposób te suplementy konkurują między sobą napiszę w drugiej części Aktu erekcyjnego.
Liczba siedem ma szczególne symboliczne znaczenie. Obok trójki i czwórki jest najczęściej wykorzystywanym symbolem, i to już od czasów prehistorycznych.
Sumerowie, Egipcjanie, Persowie, Chińczycy, Hindusi, Grecy, Rzymianie, Germanie wierzyli w magiczne znaczenie liczby siedem. Siedmiodniowy tydzień to zasługa Babilończyków, którzy dali początek rozwojowi astronomii, dając nam współczesny kalendarz oraz dwunastogodzinną tarczę zegara. Sumerowie mieli siedmiu bogów, siedem gwiazdozbiorów, siedmiu mędrców, siedem boskich praw, siedem wielkich wiatrów.
Siedem dni trwa każda z czterech faz Księżyca. Mamy siedem planet widzianych z Ziemi. Niedziela jest siódmym dniem tygodnia, w którym Bóg odpoczął. Właśnie w Starym Testamencie duże znaczenie przyznawano tej liczbie. To w nim siódemka pojawia się aż 77 razy. Najbardziej znanym bibilijnym przekazem jest przepowiednia Józefa, który tłumaczył faraonowi jego sen o czekających Egipt siedmiu latach tłustych i siedmiu latach chudych.
Do naszych współczesnych czasów liczba siedem dotrwała jako pozytywny symbol. Niewątpliwie siedem grzechów głównych niesie za sobą mało przyjemne doznania, co też doskonale przestawiono w filmie Siedem. Ale w zamian siedem cudów świata wiernie odzwierciedla symboliczne znaczenie siódemki, która uważana za szczęśliwą liczbę, utożsamiana jest z wiedzą, mądrością, doskonałością, również z nauką, filozofią, muzyką, religią i duchowością.
Może więc dlatego tak często można usłyszeć początek bajki od słynnego zdania „Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami siedmioma lasami …”?
Siódemka przyciąga uwagę, ma pozytywny wydźwięk, jest dobrze zapamiętywana. Nie można się więc dziwić z nadmiaru siódemek w tytułach filmów, książek, płyt muzycznych, jak chociażby: wspomniany film „Siedem”, „Siedem lat w Tybecie”, „Siedem dusz”, „Siedmiu samurajów”, „Siedmiu wspaniałych”, jak również polski kultowy serial ‘Siedem życzeń”, zespół Seven, hotele z nazwą Seven itd.
Dlaczego więc warto pamiętać o tej cyfrze w 2014 roku? Rok ten jest właśnie rokiem siódemki. Zapowiada się on jako rok mających się ku końcowi siedmiu chudych latach, i uwieńczenia tej długiej, żmudnej drogi trudnych wyrzeczeń. Wynika z tego, że będzie to rok rozwiązywania konkretnych problemów i pojawiania się pierwszych widocznych oznak poprawy.
Możliwe więc jest to, że siódemkę będziemy widywali częściej niż zwykle – czy to w przekazie słownym, na opakowaniach, w sloganach, czy też nawet w nazwach nowych usług i produktów. Bo wyścig o budowanie pozytywnego jutra ciągle trwa; te marki, które sprytnie będą wykorzystywały symbolikę pozytywną i spełnią nadzieje, będą wygranymi w batalii o serca i umysły konsumentów. W końcu działania marketingowe są po to aby zdobyć przychylność konsumentów, ich zaufanie i wiarę. Wszakże przecież lubimy posłańców dobrej nowiny, lecz jeszcze bardziej lubimy tych, którzy dobrą nowinę przemieniają w czyny.