Tym razem oddaję głos twórcom, założycielom, CEO polskich startupów. Postanowiłem nawiązać kontakt z twórcami znanych startupów aby zechcieli podzielić się wiedzą, w jaki sposób stworzyli nazwę swojego przedsięwzięcia, czy się kierowali, co ich inspirowało, co chcieli taką nazwą przekazać.
Odzew na moją prośbę zaskoczył mnie pozytywnie. Jedni pisali szczegółowo o procesie tworzenia nazwy, inni, trochę byli zaskoczeni, że ktoś pyta się o takie sprawy, jak nazwa ich marki. Wszystkim bardzo dziękuję, gdyż dzięki Wam powstał niniejszy wpis, pełen szczerych, osobistych wypowiedzi.
Nie będę dalej się rozpisywał. Oddaję głos twórcom, założycielom, przedstawicielom startupów. Co nie oznacza że w ogóle zamilknę. Gdzieniegdzie (a dlaczego gdzieniegdzie pisze się razem?) dodam swój komentarz.
I jeszcze jedno, zebrane historie nazw startupów odnoszą się do kategorii nazw skojarzeniowych (polecam artykuł Nazwa dla startupu. Jak ją wybrać?) Wpis o startupach z nazwami opisowymi ukaże się niebawem.
A zatem, poniżej pierwsza część historii o tym jak powstały nazwy polskich startupów.
Z czym kojarzy się nazwa Nozbe, firmująca narzędzie do zarządzania projektami? Z niczym prawda? CEO & Founder Michał Śliwiński tak wyjaśnia jej powstanie: „To była gra słów. Zaczęło się od To Be Organized, potem powstało To Be Naturally Organized. Gdy zaczęliśmy je skracać wyszło nam BE OZ, Be Noz, przestawiliśmy je na odwrót i wyszło NOZBE. Nazwa krótka (5 znaków), zawierająca w środku literę Z, a domena .com była wolna. I dlatego ją wybraliśmy. Na dodatek Nozbe jest uniwersalnym znakiem towarowym, bo nazwa nic nie oznacza, nie narusza praw osób trzecich, nie ma negatywnych skojarzeń.”
W taki oto sposób z formy opisowej powstała krótka abstrakcyjna nazwa marki, bardzo dobrze radzącej sobie w kategorii aplikacji do zarządzania czasem.
Podobny przypadek stanowi marka Airbnb. Środowisko startupowców, inwestorów, i również osób podróżujących po świecie zna ten system couchsurfingu. Początkowo serwis nazywał się Airbed & Breakfest, przekazując w swej nazwie istotę usługi, która dosłownie polegała na wynajmie pokoju/łóżka wraz ze śniadaniem. Gdy serwis (po dofinansowaniu) rozwinął się, skrócił opisową nazwę do obecnej postaci Airbnb (nie znając historii marki również można powiedzieć, że jest to nazwa abstrakcyjna).
Zanim uzyskałem odpowiedź z zespołu Community w Estimote stawiałem na to, że wynika ona z połączenia wyrazów estimate oraz remote. Bo jak inaczej można rozumieć ideę lokowania przenośnych nadajników wykorzystujących technologię bluetooth, mikrolokalizacji, zdalnego łączenia się z urządzeniami przenośnymi?
Wojciech Borowicz z zespołu Community tak wyjaśnił sens nazwy Estimote: „Estimote to połączenie dwóch słów: ‘estimate’ czyli szacować/mierzyć/obliczać i ‘mote’ czyli pyłek. Wierzymy, że w przyszłości beacony będą wszechobecne, stąd porównanie z pyłkami. Pozwalają także na dokładną lokalizację użytkownika na bazie pomiarów odległości: estimates”.
W sumie, niewiele pomyliłem się w odczytaniu przesłania nazwy tego krakowskiego startupu.
Idea powstania marki i nazwy Ideone ma wręcz metodologiczne uzasadnienie. Najrozsądniej będzie jeśli w pełni zacytuję słowa Michała Koperkiewicza, CTO, który tak oto szczegółowo opisuje:
„Kilka lat temu postanowiliśmy, że na bazie technologii naszej platformy www.spoj.com można zbudować środowisko programistyczne w przeglądarce. Ot tak aby programiści mogli sobie programować w jednym z kilkudziesięciu języków, uczyć się, testować fragmenty kodów etc. Naturalnym wyborem było skierowanie się w kierunku skrótu „IDE” tj. Integrated Development Environment (Zintegrowane Środowisko Programistyczne). Trudno mówić, aby Ideone faktycznie było klasycznym IDE, ale taki plan mieliśmy na początku, a ponieważ na rynku nie było wtedy podobnych rozwiązań dodaliśmy element mówiący o tym, że jest ono pierwsze „one”.
Pozytywnym elementem tej nazwy było nawiązanie do znaczenia słów „pomysł”, „idea”. W historii maili widzę takie wyjaśnienie „deone is an Italian word for great ideas – because ideone.com is a place where your greatest ideas can spring to life … try it out”. Początkowa komunikacja Ideone opierał się właśnie na sloganie „Your great ideas will be born here”.
Istotnym argumentem było również to, że wymowa nazwy jest bardzo przyjemna, miękka i raczej bez większych wątpliwości będzie funkcjonowała na rynkach zagranicznych”.
Jeśli ktoś uważa, że sklep CupSell zajmuje się sprzedażą kubków będzie w dużym błędzie. CupSell należy interpretować w jego fonetycznym znaczeniu tj. angielskie ‘cupsell’ przełożyć na nasz ojczysty język do słowa ‘kapsel’. Jednak i w tym wypadku, również, nie ma sensu doszukiwać się powiązań między kapslami a profilem tej platformy e-commerce. Odpowiedź Marcina Majznera, twórcy i właściciela CupSell zdumiała mnie na tyle, że przytoczę ją w całości:
„Nazwa CupSell jest wymyślona dość przekornie. Mój pierwszy sklep z koszulkami miał domenę KoszulkowySwiat.pl. Uważałem to za najlepszą domenę na świecie według wszelkich marketingowych prawideł … i jakież było moje zdziwienie, gdy (jeszcze na studiach) zobaczyłem studenta w mojej koszulce. Podszedłem z uśmiechem i powiedziałem „Cześć, fajna koszulka, gdzie kupiłeś?” Jego odpowiedź: „… a wiesz tutaj w akademikach taki koleś robi koszulki i ma sklep internetowy pod adresem SwiatKoszulek.com.pl …”. Byłem w szoku, koleś przekręcił kolejność wyrazów i pomylił końcówkę.”
Panie Marcinie, nie dziwię się, że student pomylił nazwę. Wybrał Pan dla swojego sklepu nazwę pospolitą, bardzo łatwą do skopiowania i przeinaczenia, taką którą dosłownie można zobaczyć na szyldach bazarowych. Student zachował się książkowo … przekręcił nazwę, bo miał do tego prawo;).
„Bogatszy o doświadczenia, przy wymyślaniu nazwy dla mojego portalu postanowiłem zrobić taką domenę, żeby była maksymalnie daleka od produktu, który sprzedaje. Wybrałem domenę znikąd, co więcej w logo umieściłem łódź podwodną, żeby wprawiała w zakłopotanie. Taka nazwa z takim logo sprawia, że człowiek chce się zastanowić WTF?!”
A czy nazwa CupSell pomaga Pana platformie w komunikacji z klientami? „W moim przypadku obronił się produkt, a domena? Uważam, że nie przeszkadza mu w tym. A jeśli ktoś chciałby wybrać taką samą drogę jak ja, niech przede wszystkim zadba o to aby oferować świetny produkt i obsługę klienta”.
Kto słyszał o metodzie Kanban? Czy czuć w tym słowie japońskie korzenie? Marka Kanban jest nazwą metodologii zarządzania pracą, lecz twórcą tej metodologii nie są pomysłodawcy Kanban Tool. Cytując słowa Anny Majowskiej, Business Development Manager w Shore Labs (firmie dostarczającej KanbanTool) „Słowo Kanban wywodzi się z języka japońskiego, w którym Kanban znaczy „karta sygnalizująca”, „znak wizualizujący”. Metoda Kanban (w telegraficznym skrócie) polega na wizualizacji wszystkich zadań na tablicy podzielonej na minimum 3 kolumny: „Do zrobienia – W trakcie – Zrobione”, a następnie na ograniczeniu ilości zadań, nad którymi można pracować w jednym momencie.
Serwis nazywa się KanbanTool, ponieważ jest narzędziem do Kanban’a. Forma angielskojęzyczna nazwy odpowiada na różnice w zapotrzebowaniu na takie aplikacje (99,9% naszych klientów stanowią zagraniczni użytkownicy).
W czasie, gdy Kanban Tool powstawał, była to najbardziej optymalna nazwa dla tego, co serwis dostarczał. Prosto i do sedna: „A tool for Kanban: KanbanTool”. W tamtym czasie na tym polu prawie nie było konkurencji, więc tak dosłowne ujęcie nazwy dla aplikacji było i wygodą i koniecznością”.
Pixers.pl nie jest pierwszym sklepem internetowym Macieja Białka. Założyciel PIXERS „zjadł zęby” na ponad dwudziestu własnych projektach internetowych. Zdobyte w ten sposób doświadczenia wykorzystał do uruchomienia sklepu z dekoracjami ściennymi, który z sukcesem działa w jedenastu krajach i zatrudnia ponad 60 osób. Czy nazwa mu w tym pomaga?
Byłem mocno przekonany, że PIXERS odnosi się do idei przenoszenia bitmapowych (pixel na pixelu) obrazów, fotografii, ilustracji w realny drukowany świat. Sądziłem, że Maciej Białek właśnie tym kierował się wybierają taką nazwę. Swoistą niespodziankę sprawiła odpowiedź od Pauliny Wardęgi, VP of Business Development w PIXERS, która wyjaśniła mi, że „za powstaniem nazwy nie kryje się żadna wyjątkowa historia. Maciej Białek, CEO PIXERS, po prostu na nią wpadł, szukając nazwy krótkiej i łatwej do wypowiedzenia w każdym języku.”
Sotrender jest firmą badawczą specjalizującą się w badaniach i analizach mediów społecznościowych. W jaki sposób powstała nazwa Sotrender wyjaśnił dr Jan Zając, prezes i współtwórca firmy: „Sotrender rozpoczął działalność pod inną nazwą – Fanpage Trender, ponieważ na początku analizowaliśmy działania prowadzone przez marki tylko na Facebooku. Gdy podjęliśmy decyzję o analityce kolejnych mediów społecznościowych należało zmodyfikować szyld, pod którym działaliśmy.
Zdecydowaliśmy się na Sotrender, w którym „so” to pierwsza sylaba angielskiego słowa „social” – społecznościowy, natomiast „trender” – ponieważ pomagamy markom optymalizować ich działania, aby cały czas nadążały za aktualnymi trendami na rynku społeczności. Zależało nam na tym, żeby nazwa była unikalnym słowem kojarzonym wyłącznie z naszą marką. Zrobiliśmy burzę mózgów wśród pracowników i wymyśliliśmy ją wspólnie.”
Ze swojej strony dodałbym, że bliższa byłaby interpretacja tej nazwy jako formy będącej połączeniem dwóch słów so oraz trender. Czyli zamiast przymiotnika social, spójnik so; co daje nam zwrot so trender. Taka interpretacja zwiększa siłę przekazu za pomocą tej nazwy – „so trender” rozumiemy wprost: sprawiamy, że nasi klienci nadążają za aktualnymi trendami społecznościowymi.
Co ma wspólnego takie obce, nieznane słowo z aplikacją raportującą sprzedaż na Allegro? Manubia brzmi jak bajkowa kraina, jednak jej znaczenie ma odmienne i dość konkretne przesłanie. Twórca aplikacji Marek Małachowski, CEO w Grupie Manubia, szczerze wyznał, że nazwę wymyślał wspólnie ze swoim zespołem w momencie, gdy serwis był już praktycznie gotowy: „O pomoc poprosiłem brata, który jest w takich rzeczach po prostu dobry. Opisał on nasz serwis pewnymi słowami kluczowymi, jak sprzedaż, pieniądze, podglądanie. I następnie dość mozolnie przeglądał wszelkie dostępne słowniki czy mitologie, w których można znaleźć nawiązanie do tych tematów.
Powstała lista kilku propozycji, przy czym słowo”‘manubia” było dla nas oczywiście najciekawsze. Z jednej strony mamy rodzinny sentyment do litery M, z drugiej tłumaczenie tej nazwy z łaciny na język polski to korzyści, nagrody rozumiane jako zdobycz wojenna, pieniądze ze sprzedaży łupów. Wpasowywało się to świetnie w ówczesny sposób działania serwisu, który umożliwiał sprzedawcom Allegro sprawdzanie co sprzedaje konkurencja, za ile i ile na tym zarabia. Dzięki temu dość łatwo nasi użytkownicy mogli zdobywać większy udział w rynku.
Sporym atutem była też bardzo mała popularność tego słowa. Dzięki temu bardzo szybko je poniekąd zawłaszczyliśmy jako naszą markę. Dzisiaj w Google nawet ciężko znaleźć faktycznie tłumaczenie tego słowa – z reguły pojawiają się informacje o naszej firmie.”
Pierwsze wrażenie? Wizualnie: serwis ten pozycjonuje się jakością „qua…” lub coś kwantyfikuje „quant…”. Natomiast werbalnie: „kantor”. Który odbiór jest prawidłowy? Werbalny!
Wojciech Grzelak, CEO startupu Quantor.pl bardzo sensownie wyjaśnił mi genezę swojej nazwy. „Od początku wizją serwisu było tchnięcie świeżości i nowoczesności w dość hermetyczny i przestarzały rynek kantorów stacjonarnych. To właśnie zderzenie dwóch światów („przyszłości” – internetu oraz „przeszłości” – rynku, który ma swoje źródła w transformacji ustrojowej) zainspirowało nas do ujęcia tego w nazwie startupu. Stąd, nazwę podzielić można na dwie analogiczne części:
(1) Qua.. (czyt. kła) – nawiązujące do języka Internetu – angielskiego, a konkretniej zwrotów takich jak ilość (quantity), która mówi o mnogości informacji w serwisie oraz jakość (quality), która (jako wysoka) miała być charakterystyczną cechą platformy w odniesieniu zarówno do aktualności danych jak i interfejsu,
(2) …ntor – z kolei druga część nazwy to odniesienie do realiów, odwołanie do powszechnie kojarzonego słowa kantor. Te stacjonarne placówki, które znamy z dnia codziennego jako okienka w hipermarketach lub budki, będące miejscem wymiany walut, mają wskazywać branżę jakiej dotyczy serwis.
Nie przez przypadek za właściwy uznaliśmy akurat ten zwrot, gdyż w zestawieniu w całość, Quantor (czyt. kłantor) brzmi podobnie do słowa kantor.”
Jestem bardzo ciekawy, czy tradycyjne kantory zostaną zastąpione przez internetowe quantory? I czy nie jesteśmy przypadkiem świadkami budowania kategorii kantorów internetowych właśnie przez ten serwis, gdyż nazwa jak ulał pretenduje do stania się marką kategorii.
„Zauważyliśmy, że nasza marka bez problemów jest wymawiana i rozprzestrzeniana przez młodzież, studentów i osoby poniżej 40 roku życia. Wynika to najprawdopodobniej z bardziej intuicyjnego traktowania nazw, do których zdążyliśmy się już przyzwyczaić dzięki lekcjom angielskiego, Internetowi, czy grom komputerowym. Starsze pokolenia mają często problem z poprawnym przeliterowaniem nazwy np. w treści wiadomości często gubią literkę „u”, pisząc Qantor, co wydaje się być i tak dość uzasadnione w czytaniu fonetycznym.
Co więcej spotkaliśmy się z bardzo ciekawym zjawiskiem językowym. Zarówno w języku mówionym jak i podczas analizowania słów kluczowych, które naprowadzają internautów na nasz serwis dochodzi do co raz częstszego używania zwrotu „quantory” zamiast „kantory”. O ile domyślamy się, że jest to zwykła pomyłka, to jednak może świadczyć o tym, że udało się nam przeniknąć do języka i pamięci osób dzięki sprytnemu zabiegowi słowotwórczemu.”
Betegy jest startupem dostarczającym prognozy piłkarskie przydatne w zakładach bukmacherskich. Brzmienie nazwy firmy, BETEGY, z twardym „b” i „g” zawiera w sobie siłę i męski charakter. Przypuszczałem, że stanowi ona połączenia jakiegoś słowa ze słowem strategy. Nie pomyliłem się. Alex Kornilov, CEO & Founder tego startupu tak wyjaśnił mi powstanie nazwy:
„Betegy była drugą nazwą wymyśloną przez nas. Pierwsza – Betviser – wywodziła się z połączenia ‘bet” + ‘adviser’. Niestety w UK był zastrzeżony znak towarowy Bet Wiser. Nie chcieliśmy ryzykować sporu sądowego i po konsultacjach z prawnikami zdecydowaliśmy się poszukać innej nazwy. Przeprowadziliśmy burze mózgów i po kilku tygodniach wpadliśmy właśnie na Betegy, stanowiącej połączenie ‘bet + strategy’. Dodatkowo, domena “.com”, także url Facebooka i Twittera były wolne”.
Krótka analiza ukazuje kilka silnych punktów nazwy. Betegy jako narzędzie mające pomóc w stworzeniu skutecznej strategii betting-owej, swoją nazwą mocno pozycjonuje produkt na rynku betting-owym i tłumaczy jego wartość dla klienta. Nazwa ujawnia również filozofię firmy, która zakłada że składową sukcesu w zakładach bukmacherskich jest właśnie odpowiednia strategia.
Rankingów polskich startupów jest pod dostatkiem. I jak okiem sięgnąć, większość naszych rodzimych startupów posiada anglojęzyczną nazwę. Ich założyciele samodzielnie wymyślają nazwę swojego „dziecka”. Z reguły planują by działać na rynkach zagranicznych, i pod tym kątem tworzą ciekawe, wieloznaczne wyrażenia i … dobrze na tym wychodzą.
PS. Zapraszam twórców pozostałych startupów do podzielenia się własnymi historiami o tym jak tworzyli nazwy swoich przedsięwzięć.
Fotografia: magdeleine.co