Nazwa firmy od nazwiska

Wchodzisz do sklepu, nie zdając sobie z tego sprawy, że co rusz trafiasz na markę z nazwą eponimiczną. Może nią być nazwa firmy od nazwiska, od imienia, od słynnej postaci (nie tylko historycznej), rzadziej od zwierząt lub przedmiotów. Są tu więc pierniki Kopernika, lody Grycana, buty Wojasa, a nawet ciągniki Ursus. Ten kierunek tworzenia nazwy ma swoje plusy, również minusy. W tym artykule poznasz potencjał nazw eponimicznych. Czy warto je stosować? Ocenisz je sam.
PS. Na końcu tego wpisu dodałem naukowe spostrzeżenie na temat tego, czy opłaca się nazywać firmę swoim nazwiskiem.

Nazwa firmy od nazwiska zwana eponimiczną

Założę, się że 99% konsumentów nie ma pojęcia czym są nazwy eponimiczne. Za to łatwo rozpoznają, jaki produkt kryje się za produktami oznaczonymi markami: Badura, Bartek, Baldowski, Deichmann, Dr. Martens, Gino Rossi, Kazar, Kornecki, Lasocki, Ryłko, Wittchen, Wojas.


Epṓnymos (z antycznej greki) ἐπώνυμος – nazwany według czegoś, dawca imienia (nazwy).


Wiele, wiele, naprawdę wiele marek czerpie rodowód jak nie

  • z postaci mitologicznych, baśni, podań i legend (Achilles, Alibaba, Apollo, Ariel, Atena, Atlas, Helios, Hestia, Ikar, Neptun, Pandora, Ursus, Venus),
  • to ze słynnych postaci, zarówno tych istniejących (choć już nie żyjących): Mieszko, Chrobry, Fahrenheit, Galileusz, Kopernik, Kolumb, Sobieski, Tesla, Edison, Bell,
  • jak i fikcyjnych np. Janosik, Sherlock, Soplica, Watson, Wokulski, Zagłoba,
  • a także takich, który wywodzą się od funkcji „zawodowych” np. Admirał, Baron, Belfer, Harnaś, Hetman, Husar, Kapitan, Magnat Patron.
  • Masz również do dyspozycji formy opisowe wskazujące wrażenia, doznania, efekt jaki gwarantuje eponimiczny „właściciel” biznesu: Cuda Celestyny czyli szczypta słodkości od Celestyny Krajczyńskiej, Gotuj z Kuroniem firmowane przez Jakuba Kuronia.

Najczęściej trafić można na nazwy wywodzące się od nazwisk założycieli czy właścicieli. Nic dziwnego, w tamtych czasach większość biznesów firmowanych było po prostu od nazwisk założycieli (John Cadbury w 1824 r., Karol Wedel w 1851, Levi Strauss w 1873 r., Milton Hershey w 1894 r.). Współcześnie, nazwisko właściciela w nazwie marki nadal nie straciło na uroku. Na własne oczy możesz przekonać się jak dobrze radzą sobie lody od Grycana, lody Koral, pączki Bliklego, słodkości od Cuda Celestyny, meble Kler, Bodzio, salony Agata Meble, kosmetyki Bielenda, Eris, Inglot, Ziaja, biżuteria W. Kruk, Apart, moda od Aryton, Taranko, Marie Zelie, galanteria skórzana od Batycki, Chylak, Ochnik.

Eponim, oznacza osobę (z reguły boga lub herosa, zazwyczaj postać historyczną), od której imienia nazywano coś np. miasto, święto. Mówimy więc tu o „dawcy imienia, dawcy nazwy” i niekoniecznie wykorzystującego postać mitologiczną.

>>> Alfabet namingowca. D E K N O [kliknij]

Tak to się robi w tym namingu

Wnioskując z wyliczonych przykładów można uznać, że nie sztuką jest dodać nazwisko w nazwie firmy, lecz sztuką jest stworzyć dobrze sprzedający się produkt! No bo co za problem poszukać chwytliwego imienia, wyciągnąć interesujące nazwisko z książki telefonicznej, lub je wymyślić, lub stworzyć sobie fikcyjną postać. Albo zmodyfikować własne imię i nazwisko, połączyć znajdujące się w nich sylaby, litery lub zastosować zapis fonetyczny. Nieprawdaż? Odpowiem jak rasowy konsultant: To zależy.

To zależy w jakiej branży Twoja marka będzie funkcjonowała. Owszem możesz bezpośrednio połączyć swoje imię i nazwisko jak TAGO (od Tadeusz Gołębiewski) lub połączyć nazwisko z imieniem, wzorując się na Arturze Kazienko, który stworzył markę nazwę Kazar, lub połączyć pierwsze litery imion wspólników, czerpiąc przykład z nazwy Apart należącej do braci Rączyńskich (Adam i Piotr plus słowo art). Fajna nazwa? Do mnie trafia i szalenie podoba się.

Tam gdzie jest wysoka konkurencyjność, z dużą ilością marek, z wieloma wariantami produktowymi, tam spektrum tworzenia nazwy firmy od nazwiska jest szerokie. I musi takie być! Marki muszą (i chcą) odróżniać się między sobą właśnie tym pierwszym elementem przyciągającym uwagę odbiorcy – namingiem.

Przykładowo, w szalenie konkurencyjnej kategorii słodyczy i przekąsek obserwujemy szerokie spektrum eponimiczne np.: Baron, E.Wedel, Goplana, Jutrzenka, Kopernik, Krakuski, Mieszko, Lajkonik, Góralki, Felix, Felek, Pawełek, Prince Polo, Princessa, Tago.

A jeśli działasz w branży o niskiej konkurencyjności i tak warto wspiąć się na wyżyny kreatywności, aby stworzyć coś swojskiego, bliskiego sercu i jednocześnie fantazyjnego. Powiesz, niemożliwe? Odpowiem, możliwe. Podam nawet przykład: Yanosik.

Historia pewnej postaci: tego co daje i nie zabiera

Jak można określić markę Yanosik jednym słowem? Dobra, w dwóch słowach? Legalny antyradar. I wszystko wiadomo. Pójdę o krok dalej, sama nazwa Yanosik dla tej usługi posiada semantykę godną podziwu. Metafora słynnego Janosika, który łupił bogatych by rozdawać biednym w jotę przekłada się na los współczesnego właściciela czterech lub dwóch kółek. Przecież to my, kierowcy, wyruszamy w drogę ze świadomością bycia „opodatkowanym” przez tajne służby Skarbu Państwa – fotoradary. Ich celem jest złupienie naszego portfela, swoiste pobranie daniny na rzecz Państwa. Fotoradar jest tutaj atrybutem bogatego rządcy (Skarb Państwa), uciskającego kierowcę za nawet niewielkie wykroczenie.

I tu trafiamy na rozwiązanie (podążam klasycznym schematem storytellingu). Yanosik idzie nam na odsiecz. Nie jest zwykłym pomocnikiem – nie jest klasyczną nawigacją. On nie tylko pokazuje trasę dojazdu do…, także ostrzega kierowcę przed fotoradarami, co więcej – ostrzega przed nieoznakowanymi samochodami policyjnymi. Słowem, dobry z niego kompan, mimo że przybrał postać cyfrowego urządzenia, wirtualnej usługi. Występuje właśnie w postaci ludzkiej, bo jest Yanosikiem (tym słynnym Janosikiem!), którego każdy zna, a szczególnie zna go grupa docelowa tej marki.
I nie tylko on jeden chce nam pomóc i rozwiązywać nasze problemy.

Nazwą w konkurenta!

Jeśli zastanawiasz się jak nazwać firmę pomyśl o dwóch drogach. Możesz pójść śladem kreatywności, aby oryginalnie zaznaczyć swoje miejsce. Możesz też stanąć w opozycji do swojego najbliższego konkurenta, jeśli spodziewasz się walki z nim. Mam tu na myśli sytuację, gdy jest jego nazwa wywodzi się od nazwiska.
Dla mniej wtajemniczonych w niuansach branży lodowej może wydawać się, że Grycan konkuruje z Koralem, a Koral z Grycanem. Nic barziej mylnego. To dwie odrębne półki cenowe – ekonomiczna i premium. Lecz w obu przypadkach nazwisko założycieli stało się marką.

Koral vs Grycan

Przedsiębiorstwo Koral zostało założone w 1979 r. przez braci Józefa i Mariana Koralów. Zbigniew Grycan w 2004 r. nadał imię swojemu nowego biznesowi Grycan – Lody od pokoleń po pozbyciu się udziałów w rodowym przedsiębiorstwie Zielona Budka.
Wejście nowej marki lodów pudełkowych na półkę premium pod marką Koral skończyłoby się klęską. Ale nie pod inną marką. W 2016 r. pojawiła się marka premium Lody jak dawniej, która zyskuje wsparcie od marki parasolowej znacznikiem Bracia Koral.

Lody jak dawniej od Bracia Koral to przykład nazwy eponimicznej celującej w nostalgię, sentyment, podróż po dawnych smakach, w czasie. Konrad Gurdak

Wykreuj postać

A jeśli masz możliwość lub musisz wybrać strategię namingową opartą na nazwie eponimicznej? Spróbuj na bazie fikcyjnej postaci.

Dobry benchmark odnajdziesz w kategorii środków czystości. Znajdziesz tu takich pomocników jak: Jan Niezbędny, Gosia, Anna Zaradna, Zosia Samosia lub Stella. Jak należy oceniać jakościowo nazewnictwo tych marek? W moim odczuciu prym wiedzie Jan Niezbędny, bo już z kilkunastoletnim stażem rynkowym. Jego namingowym naśladowcą jest Anna Zaradna i Zosia Samosia. Pierwszy człon dotyka sfery damskiej (przeciwwaga do imienia Jan), drugi człon stanowi kontrę do „niezbędności” w domu poprzez „zaradność”, “samodzielność”, co w jawny sposób stanowi kontrę do męskiego konkurenta.

Równie ciekawie wygląda kategoria wafelków za sprawą marek własnych sieci dyskontowych. Do istniejących marek: Grześki, Price Polo, Pawełek, Góralki, Princessa, Marco Polo dołączyły: Roger (Lidl), Estella (Biedronka), Felek Wafelek (POLOmarket).

Eponim w kanapce

Zdziwisz się poznając jak daleko sięgają oznaczenia eponimiczne. Nawet oznaczenia produktów, kategorii produktowych są eponimami, gdyż często wywodzą się od nazwisk ich twórców.
Kanapkowy sandwich wywodzi się od tytułu hrabiego Sandwich, brytyjskiego arystokraty i polityka Johna Montagu. Prysznic wynalazł Vincenz Priessnitz, saksofon Antoine Joseph Sax, a jednorazowe żyletki King Camp Gillette. Mogę iść tak dalej wspominając marki Bentley, Daimler-Benz, Ford, Ferrari, Lamborghini, Lancia, Mercedes, Porsche, Rolls-Royce i Teslę.
Ta ostatnia marka jest perfekcyjnym wykorzystaniem nazwy od nazwiska, nieswojego. Nikolai Tesla nie jest twórcą współczesnej marki aut elektrycznych Tesla. Jest nim charyzmatyczny Elon Musk. W ten sposób złożył on hołd wynalazcy serbskiego pochodzenia, autorowi ponad 300 patentów i 125 wynalazków z dziedziny elektryczności. Może i ponad 100 lat temu Nikola Tesla snuł wizje samochodu na prąd, Jeśli tak było, jego marzenia materializuje niespełna 50-letni Elon Musk.

Eponim może być związany z osobą wynalazcy (Gillette, Tesla, Dyson), konstruktora (Antonow, Diesel, Kałasznikow, Ferrari, Patek), odkrywcy (Magellan, Marco Polo, Newton), a nawet bohatera literackiego (Moby Dick, Pan Tadeusz, Watson). Może w całości odnosić się do osoby lub jedynie nawiązywać do jej symboliki (Adidas, Achilla, Kelwin, Galileo, Pascal, Volta itp.).

Nazwa eponimiczna nie musi mieć żadnego naturalnego związku z oznaczaną firmą lub produktem (np. wódka Soplica, koncern paliwowy Shell, sieci handlowe Biedronka, Żabka, ubezpieczyciel Warta).

Nazwa eponimiczna jak puszka Pandory

Jak wymyśleć nazwę wywodzącą się od postaci? To nie trudne zadanie. Wystarczy w encyklopediach, w źródłach historycznych wyszperać ciekawe życiorysy znanych i mniej znanych postaci. Stąd nie powinny dziwić marki opierające się na nazwiskach, na postaciach z mitologii lub zajmowanych stanowiskach i tytułach. Wiedz zatem, że jeśli tak zwana nazwa firmy od nazwiska, którą właśnie wymyśliłeś, sama „wpadła” Ci do głowy i nie kosztowało cię to zbyt wiele wysiłku, na taki sam pomysł pewno wpadł ktoś inny, lub wpadnie lada moment.

Machniesz ręką: a co tam! Nie. Nie takie tam co tam. Koniecznie miej na uwadze urząd patentowy i sferę ochrony prawnej marki. Jeśli twój konkurent zarejestruje jako pierwszy słowny znak towarowy (nazwę) lub słowno-graficzny znak towarowy (logo) ze swoim nazwiskiem identycznym do Twojego, znajdziesz się w sytuacji problematycznej. Możesz zostać uznany za naśladowcę, zmuszony do rezygnacji z posiadanej nazwy, zapłacenia odszkodowania.

Naming jest wdzięcznym, twórczym zajęciem. Lecz w jego trakcie należy weryfikować swoje pomysły w bazach Urzędu Patentowego. Bo jeśli chcesz swój punkt jubilerski nazwać Pandora, wiedz, że sama nazwa Pandora jest objęta ochroną na terytorium Unii Europejskiej w klasach towarowych 14, 18, 25. Nie warto wchodzić w spór z duńskim właścicielem tego znaku towarowego. Oj, nie warto! Koniecznie eksploruj dalej, wymyśl inne finezyjne nazwy i sprawdź ich zdolność rejestrową przed ostatecznym wyborem.

Czy firma oparta na nazwisku lepiej radzi sobie na rynku?

Cieszę się, że dotarłeś/dotarłaś do tego miejsca. Mam dla Ciebie bonus. Posiłkuję się ciekawym artykułem autorstwa Denis Lee Yohn opublikowanym na łamach Harvard Business Review. Dowiesz się z niego, co mają do powiedzenia naukowcy z dwóch amerykańskich uniwersytetów. Przeprowadzili oni empiryczne badania chcąc ustalić czy nazwa firmy od nazwiska przynosi korzyści tak nazwanej organizacji.


>>> Wersja polska „Czy należy nazywać firmę swoim nazwiskiem?” [kliknij]

>>> Wersja angielska „Should You Name Your Company After Yourself?” [kliknij]


Autorzy badań doszli do przeciwstawnych wniosków. Pierwsze badanie wykazało, że firmy z nazwą od nazwiska generują o trzy punkty procentowe większy zwrot z aktywów niż te, które posiadają inne nazwy.
Drugie badanie wykazało zgoła coś innego. Wartość firm posiadających nazwisko założyciel jest o 8% mniejsza niż wartość pozostałych. Na dodatek badanie wykazało, że wartość firm posiadających nazwisko założycieli i zarządzanych przez z nich ma jeszcze niższą wycenę wartości – bo aż o 21% mniej.

Autorka tego artykułu wskazuje, że różnica może wynikać z metodologii badania. A także z obszaru badań. Europejskie firmy rodzinne bazujące na rodowym nazwisku są lepiej wyceniane niż ich amerykańskie odpowiedniki.

To na co chcę zwrócić Twoją uwagę to wniosek z pierwszego badania wskazujący taki fakt, że

własne nazwisko w nazwie firmy tworzy silniejszą więź założyciela ze swoim biznesem.

A to silniej warunkuje jego stosunek do osiągania zysków i ponoszenia ryzyka wpływającego na utratę reputacji. Dlatego firmy eponimiczne są jeszcze bardziej zorientowane na sukces, co według pierwszego badania wskazuje, że są też bardziej wartościowe.
Drugie badania dodaje ciekawego smaczku. Naukowcy stawiają tu hipotezę, według której firmy którym właściciel nadaje swoje nazwisko są bardziej traktowane jako „obiekt” powiększania jego osobistej wartości (własnej korzyści) niż jako organizacje, których celem jest aktywne działanie w obrębie swojej kategorii rynkowej. Czyli traktuje on swoją firmę właścicielsko niż inwestorsko. Oznacza to, że dążenie do powiększania wartości firmy nie stanowi dla niego priorytetu.

I jeszcze na koniec

Nie ma złotej recepty na styl tworzenia nazwy firmy od nazwiska. Nazwa musi się podobać i tyle. Powinna być jak najlepiej zapamiętywana. Dobrze, aby jak najbardziej była czytelna i zrozumiała. Nazwy eponimiczne czerpią potencjał z dorobku „tego kogoś”, często z literatury lub historii, dlatego są zrozumiałe, bo wydają się bliskie, gdzieś zasłyszane, zapamiętane. To dlatego podałem przykład świetnej kozackiej nazwy Yanosik. Czytelna i jasna obietnica zawarta tylko w jednym słowie. To dlatego podoba mi się również dystrybutor produktów firmy Apple Jabłko Adama. Myślę, że domyślasz się dlaczego.

 

Konrad Gurdak, Syllabuzz.pl Naming+Strategia, Strateg, marketer, doświadczony gracz w projektach rebrandingu.
Konrad Gurdak Strateg, marketer z 20-letnim doświadczeniem w zarządzaniu markami i projektach rebrandingu. Łączę wiedzę marketingu strategicznego z długofalowym spojrzeniem na komunikację marek z otoczeniem. Pojawiam się tam, gdzie tworzy się marki, wprowadza innowacyjne produkty, rozwija istniejące usługi.
kontakt@syllabuzz.pl

Alfabet namingowca. D E K N O

„..Najważniejsze w pracy z marką jest zrozumienie tego, jaki sens stoi za nazwą. Co ona naprawdę oznacza. Imię to istota. To bardzo głęboka i starożytna myśl, sięgająca zarania ludzkości. Imię oznacza, że coś istnieje. Nie istnieje nic, co nie ma swojego imienia.”
Grzegorz Kosson „Brand Impulse” Wyd. Słowa i Myśli, 2017.

Zapraszam do drugiej części Alfabetu Namingowca. Tym razem dotykam pojęć na literę D, E, K, N, O.

D jak Domena

„I cały ten proces namingowy jest tak naprawdę determinowany warunkiem wolnej domeny .pl”. W ten sposób podsumował proces twórczy właściciel firmy, z którym tworzyliśmy renaming flagowego produktu. Nie skłamał. Przytaknąłem, przyznając mu rację.
Ponad dwa lata temu opublikowałem w artykule „D jak domena” listę ciekawych domen funkcjonalnych (generycznych – gTLD). W tamtym czasie funkcjonowało ich 215. W międzyczasie doszły nowe jak .cloud, .moto, .salon, jetzt, .coach, moto, .vodka, .team, .tatar, .how, .mom, .pet, .promo. Łącznie jest ich ponad 315. Znak czasu? Z całą pewnością. A także nowe możliwości dla marek nie mających szans na wolną domenę .com lub domenę regionalną.
Brak wolnej domeny .pl nie może jednak przekreślać finalnego wyboru nazwy! „Domenowe” ograniczenie należy przekuć w nowe możliwości. W dobrej sytuacji są orzeczenia wyrażające czynność np. wspieram.to, lubimyczytac.pl, szyjemysukienki.pl, biegamy.pl lub forma deklaracji np. pogromcybrudu.pl, wyszorujemy.pl, pomagamy.pl.


W najlepszej sytuacji są nazwy sztuczne (abstrakcyjne, neologizmy). Proste dwusylabowe formy nazewnicze mają nikłe szanse na wolną domenę .com (nawet takie dziwactwa jak xyxo.com, yolo.com, kvak.com są zarezerwowane lub wystawione na sprzedaż). Dlatego warto poszukiwać dłuższych 3-4 sylabowców albo spolszczeń angielskich wyrażeń i viceversa (K zamiast C, Y zamiast J, jedno M zamiast MM, V zamiast W, Q na KW).

Eponim

Hestia, Gaja, Vesta, Helios, Apollo, Atena, Hebe, Ikar, Diesel, Pandora, Tesla, Nike, Gillette, Sobieski, Pan Tadeusz, Kopernik, Gino Rossi – oto nazwy marek, oto metafory postaci historycznych i współczesnych. Znamy je. Niektóre z nich tak mocno zakorzeniły się w naszym życiu, że nie wnikamy w pochodzenie. A szkoda, bo za wieloma z nich, z reguły, kryje się wciągająca historia.
Eponim, z greki ‘epnymos’, oznacza osobę (z reguły boga lub herosa, zazwyczaj postać historyczną), od której imienia nazywano coś np. miasto, święto. Mówimy więc tu o „dawcy imienia, dawcy nazwy” i niekoniecznie wykorzystującego postać mitologiczną.
Eponim związany może być z osobą wynalazcy (Gillette, Tesla), konstruktora (Diesel, Kałasznikow, Ferrari, Patek), odkrywcy (Marco Polo, Newton), a nawet bohatera literackiego (Watson, Pan Tadeusz). Może w całości odnosić się do osoby lub jedynie nawiązywać do jej symboliki (Galileo, Pascal, Adidas, Kelwin,  Achilla, Volta, itp.)
Tak na marginesie, czy Yeti jest zatem eponimem?


>>> Więcej na nazwach eponimicznych dowiesz się z artykułu „Nazwa od nazwiska” [kliknij]


Klasa nicejska

A co to? A po co? A czemu to służy? Nie znasz klasy nicejskiej, pod którą podlega Twój biznes? Lepiej więc sprawdź, czy w jej obszarze funkcjonuje znak towarowy o tej samej lub podobnej nazwie. A jeśli okaże się, że Twoja nazwa firmy jest kolizyjna z już zarejestrowaną przez inny podmiot (tj. posiadającą ochronę patentową)? Czy masz awaryjny plan działania?

Klasa nicejska wchodzi w kanon pracy rzecznika patentowego. Jej znajomość, także ochrona prawna marki, dostarcza oręż w walce konkurencyjnej i gwarancję bezpiecznego prowadzenia biznesu. Rzecz jasna posługiwanie się klasami nicejskimi jest podstawowym działaniem namingowca. Przykładowo tworząc nazwy dla produktu softwarowego przeszukuje się bazy urzędu patentowego (UP RP, EUIPO, WIPO) w klasach 9, 35, 42, dla nazwa firmy budowlanej – 6, 19, 37, 42, a nazwa dla napojów typu energy drink – 32 i tak dalej.


>>> Warto poznać szerzej zagadnienia z obszarów prawnej ochrony marki „Rejestracja nazwy firmy w urzędzie patentowym. Czy warto wydać tego tysiaka?” [kliknij]
>>> Kilkanaście przykładów niecodziennych zgłoszeń rejestrowych  „Rzecznik patentowy płakał jak rejestrował.” [kliknij]


Numerologia

Biznes wierzy w realia, nie w magię! Pomimo tego niezaprzeczalnego faktu, gros ludzi liczy na łut szczęścia w swoich decyzjach. To dlatego dobrze mają się niekonwencjonalne działania: gry losowe, horoskopy, talizmany, przepowiednie. Również i numerologia znajduje swoich zwolenników w sferze biznesowej.
Zaskoczony? “Tajemne siły” w służbie namingowca? Nie jest niczym obcym wykorzystywanie zasad w numerologii w tworzeniu nazw. Również i tak działa właśnie agencja namingowa. Z własnego doświadczenia przyznam się, że większość przedsiębiorców nie interesuje się numerologią. Są jednak i takie osoby, dla których priorytetem jest posiadanie korzystnej wibracji liczb w nazwie oraz dacie rozpoczęcia działalności.
A najbardziej pożądane nazwy to takie, których wibracja liczb wynosi 1, 3, 4, 8. Najmniej korzystna jest dziewiątka.

W numerologii każda litera posiada swój cyfrowy odpowiednik, na przykład jedynkę posiadają litery A, J, S, a ósemkę litery: H, Q, Z. Zsumowanie wszystkich liter w nazwie do jednej cyfry określa jej wibrację. Najważniejsze jest określenie czy wibracje są harmonijne i dobrane do profilu działalności firmy.
Wibracja cyfry 1 jest odpowiednia dla firm innowacyjnych, związanych z nowymi technologiami, tworzących niestandardowe i nowatorskie produkty. Odnosi się do przywództwa, autorytetu, indywidualności, inności, przedsiębiorczości.
Wibracja cyfry 3 sprzyja firmom z obszaru rozrywki, twórczości, sztuki, komunikacji.
Najbardziej pożądana jest cyfra 8, dlatego że oznacza bogactwo, prestiż, sukces, dobrobyt, dostatek. Wiąże się jednak również z aferami i oszustwami.
Bez względu na to, czy wierzysz-nie wierzysz w numerologię pamiętaj, że miarą sukcesu firmy jest zaangażowanie i umiejętności osób pracujących dla jej dobra.

Opisowa nazwa

Od tej formy nazywania czegoś zaczyna się… pomysł na biznes wędrujący od dawna po głowie, kreatywna burza mózgów w zespole, mapa myśl i skojarzeń wylewana na flipchart lub notowanych na kartce papieru. Ich materializacja wypływa w pierwszej kolejności z warstwy słów pospolitych, rodzajowych, tych słownikowych, opisujących tenże pomysł. Tak właśnie powstają nazwy opisowe. Można, wręcz wypada je lubić ponieważ są konkretne. Dosłownie opisują (oznaczają) firmę, produkt usługę tj. ofertę, korzyści, wyróżnienie, obietnicę. Pozwalają nowej marce wyjść do ludzi i przedstawić się w sposób zrozumiały. Tak za darmo. W ten oto sposób: Biopiekarnia, Złote Wyprzedaże, konferencja „I love marketing”, Polski Bus, Skarby Natury, SzyjemySukienki.pl, Lody jak dawniej, Pyszne.pl, Szlachetna Paczka, TripAdvisor, WeTransfer, Bitcoin, Travel Planet.

Oprócz wielu zalet opisowa nazwa firmy posiada swoje ograniczenia. Kluczową wadą jest tzw. brak zdolności odróżniającej powodujący praktycznie niemożliwość uzyskania ochrony patentowej na nazwę (słowny znak towarowy). Nie można się temu dziwić. Urząd Patentowy nie może nadać ochrony prawnej – a tym samym zakazać w powszechnym użyciu –potocznych form słownych jak na przykład: Polski Bus, Dobry Kantor, Apteka Dyżurna, Pożyczkomat, Tania Książka, Świat Bielizny, Strefa Urody, Sympatia. Chodzi tu o ochronę interesu publicznego.

Nazwy opisowe doskonale spełniają rolę docierania do docelowego nabywcy. Nie wymagają znaczących nakładów na budowanie rozpoznawalności marki. Same komunikują swoją kluczową kompetencję. Jednakże obawa o niską ochronę prawną każe się mocno zastanowić nad ostatecznym kształtem takiej nazwy.


>>> Wszystko to co ciekawe o nazwach opisowych poznasz w artykule „Czy nazwa opisowa ma więcej zalet czy wad?” [kliknij]


Syllabuzz to ja! To moje zawodowe „dziecko” do którego dorastałem przez bardzo długi czas. To coś co jest odzwierciedleniem mojej osobowości, ambicji, zdobytego doświadczenia zawodowego a także niechęci do marnowania czasu prywatnego na telewizję czy filmy na youtubie.
Konrad Gurdak Strateg, marketer z 18-letnim doświadczeniem w zarządzaniu markami i projektach rebrandingu. Łączę wiedzę marketingu strategicznego z długofalowym spojrzeniem na komunikację marek z otoczeniem. Pojawiam się tam, gdzie tworzy się marki, wprowadza innowacyjne produkty, rozwija istniejące usługi.
konrad@syllabuzz.pl